Stałem i patrzyłem na niego nie dowierzając. Zakryłem usta. Byłem przerażony. Daniel siedział na łóżku i płakał. Nie patrzył na mnie, wiem, że się bał. Ja też. Ale jeszcze bardziej czułem się winny. Jestem jego chłopakiem, a niczego nie zauważyłem.
— Daniel...— zacząłem drżącym głosem. Ja też miałem ochotę się rozpłakać. — Od kiedy?
— Peter...— zaszlochał.
— Daniel, od kiedy się tniesz? — spytałem twardo.
Nie odezwał się. Pewnie nigdy bym się nie dowiedział. Wszedłem do łazienki myśląc, że jest pusta. Danny, był w środku. Stał przy umywalce, jednak moją uwagę zwróciło coś innego. Trzymał w żyletke na nadgarstku. Spływała z niego krew. Widząc to... Nie wiem. Nigdy bym się tego po nim nie spodziewał. Myślałem, że jest szczęśliwy, że jest dobrze. To wszystko okazało się kłamstwem. Pękła bańka mydlana i ukazała jak jest naprawdę. Jakim okropnym chłopakiem jestem...
— Trzy miesiące, ale... Pierwszy raz zrobiłem to pół roku temu. Później przestałem i znów zacząłem.
Przymknąłem oczy i przetarłem twarz. Nie wiedziałem co robić, jak się zachować. Daniel wciąż płakał. Wplótł dłonie w swoje blond włosy i pociągnął za nie.
— Danny...— podszedłem do niego. Uklękłem przed jego nogami. Chwyciłem jego dłonie w swoje i pocałowałem. — Proszę... Nie płacz. Nie mogę na to patrzeć.
To nie pomogło. Podwinąłem rękawy jego bluzki. Spojrzałem na blizny. Było ich mało, kilka. Jedna była świeża. Pocałowałem każdą z nich osobno.
— Daniel? To nie wszystko, prawda?
— P-peter, prze-przepraszam — zaszlochał.
— Kochanie, odpowiedz — poprosiłem łagodnie.
Odchylił się do tyłu. Zsunął nieco dresy i bieliznę. Na jego kości biodrowej również zauważyłem blizny. Na drugiej stronie tak samo.
— To przezemnie? — zapytałem.
— N-nie, Peter. To nie twoja wina.
— Czemu to robisz? Jak mogłem tego nie zauważyć? — zapytałem.
Wstałem i cofnąłem się.
— Czemu, Daniel? Proszę, powiedz mi.
— Nie wiem, nie potrafię inaczej. Nienawidzę siebie, nienawidzę tego jak słabo skaczę, tego, że wszystkich zawodzę. Jestem okropny — powiedział i pociągnął nosem.
Zbliżyłem się i ponownie uklękłem między jego nogami. Chwyciłem jego twarz i wytarłem każdą łzę.
— Daniel... Przecież ty nikogo nie zawodzisz. Twoje skoki są naprawdę dobre, jesteś jednym z najlepszych skoczków...
— Nie prawda, Peter. Tylko tak mówisz, ale ja wiem, że jest inaczej.
— Daniel, kocham cię — przejechałem kciukiem po jego wardze. — To ja zawodzę. Nawet nie wiesz jak się czuje... Jestem najgorszym chłopakiem na świecie. Jak mogłem nie zauważyć, że coś się dzieje, że źle się czujesz... Daniel, błagam. Nie rób tego wiecej. Zrobię wszystko, tylko przestań. Błagam, kochanie — pogładziłem jego policzki.
— Ja też cię kocham, Pero — spuścił wzrok. — Ale nie wiem, czy sobie poradzę.
— Ej, Daniel, spójrz na mnie — powiedziałem. — Damy radę, okej? Będę z tobą i już nigdy nie zadasz sobie bólu.
— Napewno? — spytał.
— Napewno — uśmiechnąłem się. — Ale od tej chwili musisz być szczery. Ja też będę. Jeśli źle się czujesz, masz zły dzień, czarne scenariusze po prostu mi powiedz. To ważne, Danny.
— Wiem, już nic nie będę ukrywał — odparł. — Peter?
— Tak?
— Teraz pewnie uważasz, że jestem słaby.
— Nie, uważam, że po prostu jesteś delikatny i wrażliwy. Ale to niczego pomiędzy nami nie zmienia. Wciąż jesteś chłopakiem, który zawrócił mi w głowie.
— Odbiłem cię Kamilowi — zaśmialiśmy się.
— O tak — odparłem na wspomnienie tamtych chwil, gdzie obydwaj się bili o mnie, a ja nie miałem pojęcia co robić.
Usiadłem na łóżku.
— To jak? Obejrzymy coś wojowniku? — zapytałem.
— Tak — uśmiechnął się. — Chodźmy pod kołdrę. Jest mi zimno.
Chwyciłem laptopa i usiadłem na łóżku. Daniel położył się między moimi nogami i oparł się o mnie. Włączyliśmy Przyjaciół. Obydwaj lubiliśmy ten serial. Chyba tak jak każdy.
Objąłem jego klatkę piersiową. Przeczesałem jego blond włosy, które wręcz uwielbiałem.— Nie waż się ich ścinać — pogroziłem mu.
— Nie mam takiego zamiaru — odparł z uśmiechem.
CZYTASZ
amour × ski jumping one shots
FanfictionMyślę, że tytuł wszystko mówi. Zapraszam do czytania :)