— Jesteś szmatą — powiedział. — Jesteś kłamliwą dwulicową szmatą.
Stefan normalnie nie przejął by się tymi słowami. Michael bywał wulgarny, nie raz się przezywali i przeklinali. Tym razem sytuacja różniła się tym, że Hayböck pakował swoje rzeczy do torby, a Kraft wiedział, że nie jest w stanie to zatrzymać.
— Michi...
— Zamknij się — syknął. — Nie mogę cię słuchać, zbiera mi się na wymioty.
— Wiesz, że cię kocham — odparł, bawiąc się palcami.
Kraft wytarł spocone dłonie w spodnie. Chciał zatrzymać Michaela, chciał żeby przestał, żeby został, ale nawet nie wiedział jak go przekonać.
— Wiem, że jesteś kłamcą i oszustem — prychnął. — Wiem też, że lubisz manipulować ludźmi. Szkoda, że tak łatwo się dałem...
— To nieprawda — jęknął. — Michael, proszę cię, zostań, wybacz mi...
— Nawet nie próbuj! — przerwał mu głośnym krzykiem. — Nie składaj obietnicy. Doskonale wiemy, że nie dotrzymasz słowa.
Blondyn wrzucał swoje ubrania do torby. Gdy ją zapełnił, zajął się napełnianiem walizki.
— Naprawdę się postaram...
— Jesteś pieprzonym kłamcą! Nie potrafisz mówić prawdy, kłamiesz w najbardziej błahych sprawach. Nasz związek to było jedno wielkie kłamstwo, fikcja, którą stworzyłeś — syknął. — Nie wiem na kogo jestem bardziej wściekły. Na ciebie, czy na siebie, że nie posłuchałem Gregora i dawałem ci kolejne szanse.
— Teraz do niego pójdziesz? — spytał. — Myślisz, że on ci mnie zastąpi? To mnie kochasz! I ja kocham ciebie, nie możesz odejść.
— Żebyś wiedział, że to właśnie do niego pójdę — warknął.
Wściekły zapiął walizkę i wstał. Spojrzał na swojego już eks chłopaka.
— Nie pozwolę ci odejść.
— Nie masz prawa mnie zatrzymać. Nie masz prawa się odzywać, zwłaszcza po tym co zrobiłeś. Co robiłeś przez ten cały czas...
— Michi, przecież... Przecież cię nie zdradziłem, to były tylko małe kłamstewka, nic złego...
— Nic złego?! — krzyknął z niedowierzaniem. — Ciągle kłamstwa, wymyślanie, oszukiwanie i naginanie prawdy to dla ciebie małe kłamstewka?
Blondyn zaśmiał się histerycznie.
— Jesteś szmatą.
— A ty dziwką — odparł Kraft. — Jak tak bardzo chcesz do Gregora to idź! Proszę, droga wolna! Już od dawna chce cię wciągnąć do łóżka.
— Z chęcią do niego wejdę...
Rozjuszony Stefan rzucił się na Michaela i popchnął go na szafę.
— Co ty robisz, do cholery?!
Zaczęli się szarpać, ale chwilę później Hayböck odepchnął mocno mężczyznę, który był mniejszy i słabszy. Stefan jeszcze raz na niego ruszył, ale Michael stanowczo go odepchnął. Kraft wpadł na ścianę.
— Chyba zwariowałeś — syknął dysząc. — Co ci strzeliło do głowy idioto?!
— Nie pójdziesz do niego!
— Przed chwilą powiedziałeś co innego — parsknął. — Przestań Stefan. To i tak nie ma sensu. Nie mam do ciebie ani szacunku, ani zaufania. Nie można w taki sposób zbudować związku.
— Ja cię kocham Michi...— powiedział cicho.
— Ale ja ciebie nie. Już nie — dodał. — Próbowałem, ale... Tobie nie można ufać.
Michael chwycił torbę i walizkę, po czym wyszedł z domu. Wsiadł do auta i odjechał, mimo wołania Stefana i tego, że wybiegł za nim na zewnątrz.
Hayböck jechał przez jakieś czterdzieści minut, aż dotarł do hotelu. Wziął swoje rzeczy i wszedł do środka. Windą wjechał na szóste piętro i podszedł do pokoju z numerem 68. Wszedł do środka i odłożył bagaże na ziemię. Z łazienki wyszedł mężczyzna w samym szlafroku.
— Cześć, kochanie.
— Hej, Gregor — mruknął i zadowolony przytulił się do niego.
— I jak?
— Już po wszystkim. Pozbyłem się go — odparł blondyn.
Objął szyję chłopaka i spojrzał mu głęboko w oczy. Schlierenzauer objął go mocno w pasie i przysunął bliżej.
— Czyli wreszcie mam cię dla siebie? — spytał zadowolony z uśmiechem na ustach.
— Teraz już tak — musnął jego usta. — Jestem cały twój...
CZYTASZ
amour × ski jumping one shots
FanficMyślę, że tytuł wszystko mówi. Zapraszam do czytania :)