[6] A.Fannemel×T.Hilde×G.Schlierenzauer Cz.2

794 60 10
                                    

— Tom, ja...— spojrzałem na niego przestraszony. — Nie możemy być razem.

— Jak to? Co ty pieprzysz? — spytał zły.

— Nie chcę z tobą być — powiedziałem głośniej.

— Tak? Znudziłem ci się mała dziwko? — mocno chwycił mój nadgarstek. — Porozmawiamy w pokoju. Jeszcze zmienisz zdanie, szmato.

— Tom, proszę — powiedziałem przestraszony.

Ten jedynie zamachnął się uderzając mnie. Zrobił to tak mocno, jak nigdy wcześniej. Zachwiałem się i zatoczyłem uderzając o ścianę.

— Co ty kurwa wyprawiasz?!

Nagle rzucił się na niego Gregor. Do mnie podbiegł Stefan.

— Anders, nic ci nie jest?

— N-nie — odparłem oszołomiony.

Poczułem coś mokrego. Spojrzałem na swoją dłoń. Krew. Usłyszałem krzyk. Tom i Gregor okładali się pięściami.

— Musimy im pomóc — powiedziałem. — Wezmę Toma. Wezwij jakąś pomoc. Proszę.

— Anders, nie, czekaj — powiedział Stefan.

— Tom, proszę! Przestań, chodźmy do pokoju! — chciałem odwrócić jego uwagę.

Ten jednak ciągle się bił. Nagle pchnął Gregora, który wpadł na jakiś kwiat. Przewrócił go, sam upadając na ziemię. Słyszałem jak jęczy z bólu.

— Gregor! — krzyknąłem, widząc jak Tom zmierza na niego.

Nagle zatrzymał się i odwrócił w moją stronę.

— Gregor? — spytał. — Gregor?! Dałeś mu dupy, tak?!

— Co? Nie, Tom, to nie tak. Opanuj się, proszę — powiedziałem przestraszony.

Podszedł do mnie i ponownie mnie spoliczkował, po czym pchnął na ścianę. Jęknąłem z bólu i osunął bym się na ziemię, gdyby nie to, że mnie chwycił i przytrzymał.

— Ty głupia dziwko. Zabiję go, a później ciebie, za to, że mnie zdradziłeś — wysyczał wściekle.

Byłem przerażony. Nie wiedziałem jaki człowiek przedemną stoi. Bałem się jak nigdy dotąd.

— Nie tknąłem go, przyrzekam. Tom, błagam. Uspokój się.

Popchnął mnie na ziemię. Upadłem. Spojrzałem na niego, jak idzie do Gregora, który dopiero wstawał. Kopnął go w brzuch, a następnie nadepnął wgniatając w ziemię. Usłyszałam jego krzyk bólu.

Nagle przybiegł Stefan i kilka osób. Zauważyłem między innymi ich trenera, Hayböcka i Clemensa. Był jeszcze jakiś facet. Chyba z ochrony. Stefan podszedł do mnie. Wszystko działo się bardzo szybko. Kraft wziął mnie do czyjegoś pokoju, gdzie przemył mi ranę. Później położyłem się i usnąłem.

'''''''''

Wszedłem do szpitala. Od Krafta dowiedziałem się w jakiej sali jest Gregor. Niepewnie wszedłem do środka.

— Gregor? — wyglądał jakby spał.

Nagle spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko.

— Boże, co on ci zrobił...

Podszedłem do łóżka. Jego policzek i łuk brwiowy były rozcięte. Tak samo warga, a na policzku i żuchwie zauważyłem siniaki. Jego knykcie były całkowicie rozwalone.

— Gregor, tak bardzo cię przepraszam. Tom on... On jest chory. Nie wiedziałem, że jest zdolny zrobić coś takiego. To wszystko moja wina — spuściłem wzrok.

— Od kiedy?

— Co? — spytałem.

— Od kiedy cię bił?

— Coś ponad dwa miesiące temu zrobił to po raz pierwszy — westchnąłem.

— Czemu niczego nie mówiłeś? Anders...

— Kochałem go — po moim policzku spłynęła łza. — Po pierwszym razie przepraszał, panikował. Żałował, ja to wiem. Ale gdy zauważył, że nic nie zrobiłem nawet za kolejnym razem... Pewnie stwierdził, że może tak robić do woli.

— Anders, to nie twoja wina. On ma problemy z głową. Nie obwiniaj się.

Poczułem jak chwyta moją dłoń. Usiadłem na brzegu łóżka i schowałem jego dłoń w swoich.

— Słyszałem, że jest z tobą źle.

— Bez przesady. Lekkie wstrząśnienie mózgu, obite żebra no i jakieś siniaki, zatarcia. Zostawili mnie na obserwację — odparł.

— Napewno? — spytałem z troską. — Przepraszam, że przyszedłem dopiero dziś. Musiałem zeznawać na komisariacie i sam musiałem iść na badania. Trener mnie zmusił. Jakoś to wszystko zleciało...

— U mnie też byli policjanci — odparł. — Zamkną go. Z nim już koniec, Anders.

— Nie wróci, prawda? — spytałem.

— Obiecuję. To koniec, Anders. Już się nie bój.

— Pamiętasz jak byliśmy na spacerze przed treningiem w Willingen? Wtedy zrobił to po raz pierwszy. Myślałem, że nie wie i go okłamałem,, a wtedy...

— Nie mów o tym — odparł. — Mam do ciebie małą prośbę.

— Tak? Jaką? Mam u ciebie dług i nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się go spłacić.

— Pocałuj mnie. Zrobił bym to sam, ale ciężko mi się ruszać — uśmiechnął się.

— Jak myślisz... Czy to co się wydarzyło tamtej nocy... To wciąż w nas było? — spytałem wspominając zakończenie poprzedniego sezonu.

Wtedy przespałem się z Gregorem. Pierwszy i ostatni raz. Obydwoje pijani i ledwo kontaktujący.

— Nigdy tego nie zapomniałem, chociaż niewiele pamiętałem z tamtej nocy — zaśmiał się.

— Ja też — uśmiechnąłem się.

Zbliżyłem się i pocałowałem go.

amour × ski jumping one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz