[14] K.Stoch×P.Prevc

1.2K 83 22
                                    

Znów to zrobiłem. Kolejny raz go zdradziłem. Nie wiem czemu, po prostu nie potrafię się powstrzymać. Co ze mną jest nie tak? Nie potrafię spojrzeć na siebie w lustrze. On już wie. Boję się wrócić do pokoju, bo wiem w jakim stanie go zastanę. Będzie płakać, choć tak bardzo tego nienawidzę. A każda łza z mojego powodu. Mój Peter...

Spojrzałem na telefon. Dzwonił Andreas. To z nim zdradziłem go trzy razy. Aż trzy. Ale nie tylko z nim. Był jeszcze Maciek, Anže Lanišek, Richard... Czuję się jak dziwka, ale nie potrafię się powstrzymać. Nie wiem czemu. Nie potrafię tego wyjaśnić. Tym bardziej, gdy widzę Andreasa, gdy mnie obejmuje... Ale to Petera kocham. To on jest moim sensem życia.

W końcu zebrałem się i wróciłem do hotelu. Zapukałem do jego pokoju. Nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. Zrobiłem kilka kroków i zauważyłem go na łóżku. Leżał i patrzył sufit.

— Peter...

— Cześć, Kamil — odparł spokojnie ku mojemu zaskoczeniu.

Zbliżyłem się i usiadłem na łóżku obok.

— Peter...

— Jak ci minął dzień?

Spuściłem wzrok i zacząłem bawić się dłońmi.

— Musimy porozmawiać...

— Mi bardzo dobrze. Trochę potrenowałem, zjadłem całkiem dobry obiad, posłuchałem plotek  na twój temat. Całkiem nieźle. Tobie pewnie też.

— Peter, błagam. Daj mi to wyjaśnić — powiedziałem rozpaczliwie, nie mogąc znieść jego spokojnego tonu.

— Co? To że kolejny raz mnie zdradziłeś? To że kolejny raz zaprzepaściłeś swoją szansę? Że kolejny raz zdeptałeś moje serce? Że o raz kolejny wbiłeś mi nóż? Że z każdym dniem mnie niszczysz? Co chcesz tłumaczyć, Kamil? Co? — zapytał i spojrzał na mnie.

Widząc jego wzrok poczułem się jak gówno warty śmieć. Widziałem w nim złość, ból, smutek. I to moja wina

— Nie wiem czemu to robię. Nie jestem w stanie wyjaśnić. Chcę być z tobą, kocham cię, ale nie potrafię się powstrzymać...

— Od ruchania innych?

Pokiwałem głową.

— Nienawidzę cię, Kamil.

— Nie mów tak, proszę...

— Nienawidzę. Nie chcę cię więcej razy spotkać, nie chcę cię znać. Chciałbym o tobie zapomnieć. Najlepiej gdybyś zniknął z mojego życia — powiedział siadając.

— Peter...— poczułem łzy. — Chyba... Chyba jestem uzależniony od seksu. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale... Wiem, że cię ranię. Wiem to, ale nie potrafię się powstrzymać przed seksem. Nie wiem. Jestem chory — zaszlochałem. — Kocham cię. Tak bardzo cię kocham.

— Też cię kocham, ale mam dość, Kamil. Mam dość współczujących spojrzeń i śmiechów. Każdy wie, że zdradzasz mnie na lewo i prawo. Każdy! Nie mam zamiaru dłużej tak żyć. Nie chcę być raniony za każdym razem, gdy daję ci szanse. Dostałeś ich o wiele za dużo i nie chcę cię widzieć, Kamil.

— Błagam...

— Wiem, że dobierałeś się do Cene. Masz minutę, aby stąd wyjść inaczej cię zabiję — powiedział wstając.

Również wstałem, zszokowany jego słowami.

— Przepraszam, Peter — cofnąłem się. — Już nie stanę ci na drodze. Obiecuję.

amour × ski jumping one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz