[17] A.Fannemel×T.Hilde.

891 56 4
                                    

Spojrzałem za okno. Zaczął padać śnieg. Odwróciłem się i rozejrzałem się po salonie. Kolejny raz święta spędzam sam. Nienawidzę tego. Tak samo jak moi rodzice mnie. Odkąd dwa lata temu dowiedzieli się, że jestem gejem... Od tamtego czasu rozmawiałem z nimi trzy, albo cztery razy. Nie widziałem ich pd tamtego czasu. Nikt o tym nie wie. Pewnie każdy myśli, że spędzam je z rodziną, ale siedzę sam i jak za każdym razem mam ochotę płakać. Nienawidzę samotności. Zwłaszcza w święta.

Usiadłem na kanapie i spojrzałem w telewizor. Jak zwykle na każdym kanale świąteczne filmy o miłości i tak dalej. Szkoda, że ja nigdy tego nie doświadczę. Poczułem łzy na policzkach.

Nagle zadzwonił dzwonek. Wytarłem policzki i podszedłem do drzwi. Otworzyłem je. Widząc osobę, która przyszła o mało co nie zemdlałem.

— Tom? — spytałem.

— To ja, Anders — zaśmiał się.

— Co tu robisz?

— Mogę najpierw wejść? Czuję, że zamarzam — zaśmiał się.

— Tak, wchodź.

Wpuściłem go i zamknąłem drzwi. Poszliśmy do salonu i usiedliśmy.

— Więc?

— Po prostu przejeżdżałem. Zauważyłem światło i oto jestem — wskazał na siebie. — Byłeś już u rodziny?

Słabo się uśmiechnąłem i odwróciłem wzrok.

— Nie byłem — odparłem.

— Czyli dopiero pojedziesz?

— Nie, Tom. Nie spędzam z nimi świąt — odparłem.

— Jak to?

— Nie widziałem ich dwa lata — powiedziałem cicho. — Nie mam z nimi kontaktu.

— Ale... Co się stało? Czemu nic nie mówiłeś?

— Przyzwyczajam się — uśmechnąłem się sztucznie.

— Anders, to są święta — położył mi dłoń na ramieniu. — Jak to się stało?

— Wyrzekli się mnie. Uważają, że już nie jestem ich synem — powiedziałem cicho. Z trudem to mówiłem mimo upływu czasu.

— Ale...

— Powiedziałem im, że jestem gejem. Pokłóciliśmy się, powiedzieli, że nie chcą mnie widzieć.  Chciałem się pogodzić, ale póki jestem homo, nie mam na co liczyć.

Nagle zapanowała cisza. Spojrzałem na telewizję. Zacisnąłem wargi i starłem samotną łzę.

— Tak mi przykro... Ja... Nie potrafię tego zrozumieć — powiedział łagodnie i przytulił mnie. — Czemu nie mówiłeś? Spędzilibyśmy ten dzień razem. Jakim cudem tak długo to ukrywałeś?

— Nikt nie pytał z więc nie miałem za dużego problemu.

Oparłem głowę o jego ramię.

— Nie mam niczego do jedzenia oprócz pierniczków. Chcesz?

— Nie, dzięki. — powiedział. — Moi też patrzą na mnie krzywo, ale byłem dzisiaj na chwilę — odparł.

— I jak było?

— Nie tak źle — przyznał. — Ale okłamałem cię. A są święta i nie powinienem.

Odsunąłem się i spojrzałem mu w oczy.

— Co? Kiedy?

— Mówiłem, że przejeżdżałem, ale specjalnie tu przyjechałem z nadzieją, że będziesz — powiedział.

— Czemu? — zapytałem zdziwiony, ale poczułem się miło. Ktoś o mnie pomyślał w święta. I był to Tom. Naprawdę miłe uczucie.

— Ja... Tak jakby... Po prostu chciałem cię widzieć  — uśmiechnął się lekko.

— Mogłeś powiedzieć. Przygotował bym coś chociaż — odparłem.

— Anders, przyjechałem dla ciebie, a nie dla jedzenia.

Zaśmiałem się.

— Zostajesz na noc? — spytałem.

— Jeśli masz miejsce.

— Mam — odparłem i usiadłem po turecku naprzeciwko niego. — Co chcesz robić?

— Cokolwiek to będzie... Cieszę się, że jestem z tobą, skrzacie.

— Spadaj — odepchnąłem jego rękę, która zmierzwił mi włosy.

Tom uśmiechnął się lekko.

— Chciałbym cię pocałować — odparłem i zarumieniłem się.

— Więc na co czekasz? — zaśmiał się.  — Tęskniłem za tobą.

— Ja też. Dziwnie mi odkąd skończyłeś karierę — przyznałem.

— Pocałuj mnie wreszcie.

Przyciągnął mnie tak, że wylądowałem bokiem na jego kolanach.

— Za długo na to czekałem...— powiedział i wtedy go pocałowałem.

Wiecie co? Spodobało mi się to. Całowanie go. Odkąd zakończył karierę... Zacząłem za nim tęsknić. Cholernie. Czasami nas odwiedzał, ale to nie ma porównania z tym jak kiedyś widzieliśmy się codziennie, a nawet dzieliliśmy pokoje.

— I dzień stał się lepszy — powiedział z uśmiechem. — Tęskniłem za tobą.

— Ja za tobą też, Tom.

amour × ski jumping one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz