Przy okazji zapraszam na moją nową opowieść!!
Stephan był już prawie tydzień u Markusa. Myślał, że to już koniec, że wszystko będzie dobrze, ale nie było.
Andreas przyszedł całkowicie pijany i wściekły. Nie dało się go uspokoić, zaczął rzucać butelkami. Był niebezpieczny. Policja go zabrała. Stephan nie chciał, ale musiał to zrobić.
Wellinger nie panował nad sobą. Miał ze sobą butelki, którymi zaczął rzucać, a gdy mu brakowało to wziął kamienie. Odłamek szkła trafił Markusa w przedramię i dłoń, gdy chciał się chronić.
Stephan wziął go do szpitala, choć on tego nie chciał. Teraz czekał na korytarzu, wręcz przerażony wydarzeniami, które miały miejsce. To chore, co się stało z Andreasem. On jest chory. Przecież mógł ich zabić, prawie wybił okno, obudził sąsiadów i oczywiście zaczął bić Markusa... Policja go skuła i zabrała.
Nie wiedział co ma myśleć. Był przerażony, ale w tej chwili liczyło się dla niego, to co się dzieje z Markusem. Naprawdę dużo krwi się lało i podejrzewa, że będzie musiał mieć szwy. To wszystko przez niego...
Gdy minęło około pół godziny, Markus wyszedł. Stephan wbiegł w jego ramiona, mocno go przytulając.
— Markus, przepraszam.
— Przecież to nie twoja wina, kochanie...
Stephan uśmiechnął się i spojrzał na opatrunki na jego dłoni i przedramieniu. Zaprowadził go do auta i wrócili do domu. Gdy wysiedli z samochodu, Stephan niepewnie podszedł do Markusa.
— Chciałeś mnie chronić, a sam zostałeś ranny...
— Nie chciałem, żeby znów cię skrzywdził...— odparł.
Stephan, zbliżył się i pocałował Markusa. Delikatnie i niepewnie, bojąc się odrzucenia. Eisei, w tak krótkim czasie zrobił tak wiele... To chore, bo czuł się lepiej niż z Andreasem przez większość związku. Czuł się z nim bezpiecznie i dobrze, a z Andi'm tego nie miał...
Markus oczywiście odwzajemnił pocałunek, deliaktnie go do siebie przyciągając. Po chwili odsunęli się od siebie.
— Dla ciebie wszystko...— wyszeptał Markus i przeczesał jego włosy.
Stephan uśmiechnął się lekko.
— Chodź się położyć. Musisz odpocząć. Zrobię ci coś do jedzenia...
— Steph, nic mi nie jest.
Leyhe nie słuchał go. Chwycił jego dłoń i zaciągnął go do środka. Zdjął jego kurtkę i odwiesił.
— Na co masz ochotę?
— Chodź się ze mną położyć.
Chwilę później leżeli w swoich ramionach, szczęśliwi.
— Markus... Tak sobie myślałem... Andreas jest chory, prawda? Przecież nikt normalny nie robi czegoś takiego — przyznał.
— Też mi się tak wydaje... Ale to chyba przez alkohol. On jest uzależniony. Za dużo pije...
— To moja wina. Widziałem co się dzieje i nie reagowałem... A mogłem mu pomóc — odparł Steph.
— Hej, to nie twoja wina, kochanie — oparł się o niego i przytulił.
Leżeli w swoich ramionach. Stephan czuł, że to może od początku powinien być z Markusem. Przy nim czuje się cudownie...
A Andreas? Jemu potrzebna jest pomoc.
CZYTASZ
amour × ski jumping one shots
FanfictionMyślę, że tytuł wszystko mówi. Zapraszam do czytania :)