- Chciałabym być dla kogoś ważny - szepnął.
- Jesteś ważny. Dla mnie - odparłem i spojrzałem mu w oczy, zaskoczony.
Trawa łaskotała mój policzek, ale nie przejąłem się tym. On również odwrócił głowę w moją stronę. Nasze spojrzenia się spotkały.
- Ale nie tak jakbym chciał...- odparł z bólem w oczach i ponownie spojrzał w niebo pełne gwiazd.
Wpatrywałem się w profil jego twarzy, starając się zapamiętać każdy szczegół, choć robiłem to tyle razy...
- Skąd ta pewność?
- A nie jest tak? - prychnął cicho.
- Wtedy nie było by mnie tu - powiedziałem. - Nie leżał bym z tobą pod gołym niebem, po co miałbym to robić z kimś kto nie jest dla mnie ważny?
- Wydaje ci się - mruknął.
Położyłem się na boku i podparłem na łokciu. Przysunąłem się i delikatnie dotknąłem jego policzka.
- Czemu mi nie wierzysz? - spytałem.
- Nie sądzę bym był wart czyjejś uwagi, a tym bardziej troski i to w dodatku twojej...
- Zdajesz sobie sprawy, że gadasz głupoty? - zapytałem. - Jak w ogóle możesz tak mówić?
- Taka jest prawda - usiadł, więc zrobiłem to samo.
- Więc wiedz, że ja się o ciebie martwiłem i martwić będę. I jesteś dla mnie ważny, więc po prostu przyjmij to do siebie - powiedziałem i przytuliłem go do siebie, mocno obejmując.
- Anže... Ja cię nie rozumiem - szepnął, a jego oddech połaskotał moją szyję.
- Czego? Tego, że polubiłem cię trochę bardziej niż powinienem? - spytałem.
- Właśnie. Nie rozumiem, jakim cudem to się stało...- mruknął.
- A nie możesz po prostu tego zaakceptować? - zapytałem. - Tego, że najprawdopodobniej cię kocham i jesteś cudownym człowiekiem?
- Kochasz mnie? - nieco się odsunął.
Obserwowałem jego twarz, która była skupiona na mojej. Jego oczy były szkliste, a usta drżały.
- Tak - odparłem. - Kocham cię.
Z jego ust wydobyło się ciche westchnienie jakby ulgi. Po prostu przysunąłem się i niepewnie musnąłem jego usta. Odwzajemnił to, dotykając mojego policzka.
- Nie - odsunął się i wstał. - Jak ty do cholery możesz mnie kochać? Mnie się nie da kochać - powiedział uparcie.
Uśmiechnąłem się lekko. Jest taki uroczy, gdy się złości... W sumie to prawie zawsze jest. Ale jego upartość jest niesamowita.
- Dla mnie jesteś najcudowniejszy na świecie, rozumiesz? - zbliżyłem się. - Co mam zrobić, aby mi uwierzył i po prostu to zrozumiał?
To jak niską miał samoocenę zadziwiało mnie i lekko irytowało. Bo z jednej strony, rozumiałem, czym to jest spowodowane, a z drugiej, czy ten głupek nie może zrozumieć, że dla mnie jest idealny?
- Pocałuj mnie raz jeszcze i obiecaj, że nigdy nie odejdziesz, że nigdy mnie nie zostawisz - szepnął.
Zbliżyłem się i chwytając jego policzki, pocałowałem go delikatnie i czule. Po chwili z niechęcią się odsunąłem.
- To ja cię nigdy nie wypuszczę - odparłem. - Ale obiecuję. Nigdy od ciebie nie odejdę.
Usmiechnal się lekko, jakby uwierzył w to co powiedziałem. I taką mam nadzieję, bo naprawdę mi na nim zależy.
Przyciągnąłem go do siebie i mocno przytuliłem, a on wtulił się, muskając nosem moją szyję.
- Kocham cię...
- Ja też cię kocham - powiedziałem.
CZYTASZ
amour × ski jumping one shots
FanfictionMyślę, że tytuł wszystko mówi. Zapraszam do czytania :)