[15] M.Hayböck×S.Kraft

1.1K 80 22
                                    

Stefan po raz kolejny zachichotał, zupełnie z nieznanego mi powodu. Wino ciekawie na niego działa.

Nagle przysunął się i polizał moją szyję.

— Krafti, co ty? — spytałem zaskoczony.

— Jesteś pyszny — zaśmiał się i polizał moją rękę. — Smakujesz jak czekolada! Kocham czekoladę!

— To przez szampon...— odparłem zaskoczony, oczywiście pozytywnie.

Stefan wpakował się na moje kolana.

— Masz czekoladowy szampon? Mogę cię schrupać? — jego oczy zaświeciły się.

— Jasne — zaśmiałem się. — Ał! Żartowałem! — krzyknąłem, gdy ugryzł mnie w palec, a później w rękę.

— Za późno. Muszą zjeść moje ciasteczko — zachichotał.

Zbliżył się i zaczął mnie gryźć. Odchyliłem szyję. Najpierw polizał mnie kilka razy, a później zaczął gryźć.

— Stefan, już więcej nie będziemy pić...— zaśmiałem się odsuwając go.

— Jesteś pyszniutki...— zamruczał i polizał mój policzek.

— Ej! — zaśmiałem się i odsunąłem go. — Idziemy spać.

— Mogę z tobą? U ciebie zawsze jest fajniutko.

— Fajniutko? — zaśmiałem się.

Chwyciłem go i wstałem. Stefan objął moją szyję i zaczął gryźć moje ramię, naprzemiennie liżąc i ssąc. Co ten człowiek wyprawa.

Odłożyłem go na łóżko. Zdjąłem z niego koszulkę, spodnie i skarpetki. Również się rozebrałem i położyłem obok. Stefan, natychmiast do mnie przyległ.

— Stefan...

— Cś! Ciasteczka nie mówią przecież...

— Stefan, głupku. Do spania — odsunąłem jego głowę.

— Ale...

— Nie ma ale. Do spania, albo wyślę cię na kanapę.

— Mam lepszy pomysł — usiadł. — Weźmy prysznic. Wtedy ja też stanę się czekoladowym ciasteczkiem!

Zaśmiałem się niedowierzając. Ten człowiek ledwo stoi na nogach. Co go wzięło na te ciastka? Mannerów mu mało?

— Nie, Krafti, do snu. Całego mnie pogryzłeś i wylizałeś.

— Ale co ja poradzę... Michi, jesteś smakowity. I cały mój.

— Tylko twój — pocałowałem go.

Przyciągnąłem go tak, żeby położył się.

— Mogę się przytulić?

— Jak nie będziesz gryzł.

W odpowiedzi od razu się przysunął. Pokręciłem głową i objąłem go. Ostatni raz mnie pocałował i oparł głowę na moim ramieniu.

— A kupisz mi taki szampon?

— Stefan! — krzyknąłem. — Kupię, jeśli wreszcie pójdziesz spać. Już nigdy nie dam ci alkoholu.

— Ale Michi...— zamruczał. — Co ja poradzę... Naprawdę słodko pachniesz. Ja też tak chcę. Będziemy ciasteczkami... Wtedy ty będziesz mnie lizał i...

— I gryzł?

W odpowiedzi ugryzłem jego nos.

— Ej! — odsunął się. — Chciałem powiedzieć całował... Mój nos zostaw w spokoju.

— Napewno?

Zbliżyłem się i ugryzłem jego policzek, później ucho.

— Michi ty głupku! Mieliśmy spać! — odwrócił się tyłem. — Tylko ja cię mogę gryźć...

Zaśmiałem się i przytuliłem do jego pleców. Mocno objąłem go w pasie i pocałowałem w policzek.

— Dobranoc.

— Dobranoc, Michi.

amour × ski jumping one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz