Stefan po raz kolejny zachichotał, zupełnie z nieznanego mi powodu. Wino ciekawie na niego działa.
Nagle przysunął się i polizał moją szyję.
— Krafti, co ty? — spytałem zaskoczony.
— Jesteś pyszny — zaśmiał się i polizał moją rękę. — Smakujesz jak czekolada! Kocham czekoladę!
— To przez szampon...— odparłem zaskoczony, oczywiście pozytywnie.
Stefan wpakował się na moje kolana.
— Masz czekoladowy szampon? Mogę cię schrupać? — jego oczy zaświeciły się.
— Jasne — zaśmiałem się. — Ał! Żartowałem! — krzyknąłem, gdy ugryzł mnie w palec, a później w rękę.
— Za późno. Muszą zjeść moje ciasteczko — zachichotał.
Zbliżył się i zaczął mnie gryźć. Odchyliłem szyję. Najpierw polizał mnie kilka razy, a później zaczął gryźć.
— Stefan, już więcej nie będziemy pić...— zaśmiałem się odsuwając go.
— Jesteś pyszniutki...— zamruczał i polizał mój policzek.
— Ej! — zaśmiałem się i odsunąłem go. — Idziemy spać.
— Mogę z tobą? U ciebie zawsze jest fajniutko.
— Fajniutko? — zaśmiałem się.
Chwyciłem go i wstałem. Stefan objął moją szyję i zaczął gryźć moje ramię, naprzemiennie liżąc i ssąc. Co ten człowiek wyprawa.
Odłożyłem go na łóżko. Zdjąłem z niego koszulkę, spodnie i skarpetki. Również się rozebrałem i położyłem obok. Stefan, natychmiast do mnie przyległ.
— Stefan...
— Cś! Ciasteczka nie mówią przecież...
— Stefan, głupku. Do spania — odsunąłem jego głowę.
— Ale...
— Nie ma ale. Do spania, albo wyślę cię na kanapę.
— Mam lepszy pomysł — usiadł. — Weźmy prysznic. Wtedy ja też stanę się czekoladowym ciasteczkiem!
Zaśmiałem się niedowierzając. Ten człowiek ledwo stoi na nogach. Co go wzięło na te ciastka? Mannerów mu mało?
— Nie, Krafti, do snu. Całego mnie pogryzłeś i wylizałeś.
— Ale co ja poradzę... Michi, jesteś smakowity. I cały mój.
— Tylko twój — pocałowałem go.
Przyciągnąłem go tak, żeby położył się.
— Mogę się przytulić?
— Jak nie będziesz gryzł.
W odpowiedzi od razu się przysunął. Pokręciłem głową i objąłem go. Ostatni raz mnie pocałował i oparł głowę na moim ramieniu.
— A kupisz mi taki szampon?
— Stefan! — krzyknąłem. — Kupię, jeśli wreszcie pójdziesz spać. Już nigdy nie dam ci alkoholu.
— Ale Michi...— zamruczał. — Co ja poradzę... Naprawdę słodko pachniesz. Ja też tak chcę. Będziemy ciasteczkami... Wtedy ty będziesz mnie lizał i...
— I gryzł?
W odpowiedzi ugryzłem jego nos.
— Ej! — odsunął się. — Chciałem powiedzieć całował... Mój nos zostaw w spokoju.
— Napewno?
Zbliżyłem się i ugryzłem jego policzek, później ucho.
— Michi ty głupku! Mieliśmy spać! — odwrócił się tyłem. — Tylko ja cię mogę gryźć...
Zaśmiałem się i przytuliłem do jego pleców. Mocno objąłem go w pasie i pocałowałem w policzek.
— Dobranoc.
— Dobranoc, Michi.
CZYTASZ
amour × ski jumping one shots
FanfictionMyślę, że tytuł wszystko mówi. Zapraszam do czytania :)