[23] J.Tepeš×R.Kranjec

809 56 5
                                    

— Robert, myślałem, że rzuciłeś palenie — odparłem i oparłem się o balustradę balkonu łokciami, pochylając się do przodu.

— Skończyłem karierę, więc nie muszę się kryć — wzruszył ramionami. — Znów mnie wzięło.

— No tak — spojrzałem przed siebie.

Poczułem jego wzrok, więc odwróciłem głowę w jego stronę. Uśmiechnąłem się lekko.

— Co u ciebie? — zapytał.

— Całkiem nieźle — przyznałem. — A u ciebie?

— Nie narzekam — odparł.

Wyprostowałem się i oparłem biodrami.

— A co u...

— Zerwaliśmy — powiedział.

— Nie wiedziałem — odparłem speszony.

— Dwa miesiące temu. Nie ma o czym mówić — wzruszył ramionami.

— Wyglądaliście na szczęśliwych. Jon, dodawał parę zdjęć na Instagrama — powiedziałem.

— Wiem, ale...— spojrzał mi w oczy. — Nie było tak dobrze, jakby się wydawało. Nie tak dobrze  jak z tobą.

Zdziwiony spojrzałem mu w oczy. Łączył nas krótki może półtora miesięczny romans. Było naprawdę fajnie, ale później stwierdziliśmy, że to nie ma sensu, kariera ważniejsza i tak dalej. Przerwaliśmy to wszystko i po prostu zostaliśmy kumplami z drużyny.

— Robert...

— Wiem, nie powinienem o tym wspominać. Przepraszam — mówiąc to, zapalił drugiego papierosa.

Spojrzałem na jego drżące dłonie. Wsunął papierosa do ust i wyciągnął zapalniczkę. Patrzyłem jak starał się ją zapalić. Był zdenerwowany. Widziałem to. Zawsze gdy się stresował lub denerwował, albo tłumił emocje drżały mu dłonie i ogólnie on cały. Drżał, spinał się, unikał wzroku. Zaobserwowałem to, gdy byliśmy bliżej siebie.

Zbliżyłem się i chwyciłem jego dłonie.

— Spokojnie, Robert — uśmiechnąłem się lekko.

Przejąłem zapalniczkę i odpaliłem ją. Przyłożyłem do jego papierosa i po chwili wyłączyłem. Oddałem mu przyrząd i odsunąłem się na bok, wciąż opierając o barierkę.

— Dziękuję — powiedział nie patrząc na mnie. — Jurij...— zaczął.

— Tak?

Nasze spojrzenia się spotkały.

— Ja... Nie ważne — odsunął się trochę.

— Robert, nie denerwuj się. Po prostu powiedz — odparłem i stanąłem przed nim.

— Nie powinienem tego mówić. Jurij, nie chcę ci mieszać w głowie, dawno się nie widzieliśmy — powiedział patrząc wszędzie tylko nie na mnie.

Chwyciłem jego wolną dłoń. Spojrzał na nią i po chwili na mnie. Zaciągnął się papierosem i wypuścił dym.

— Tęsknię za tobą. Nie wiem, czy kogoś masz, dlatego przepraszam, że to mówię. Po prostu żałuję, że wtedy to przerwaliśmy, ale to był najlepszy miesiąc w życiu.

Uśmiechnąłem się lekko.

— Nie mam nikogo — wzruszyłem ramionami i pogładziłem jego dłoń. — Jakoś ciężko mi znaleźć kogoś odpowiedniego — przyznałem. — Cholernie za tobą tęskniłem, Robert. Myślałem, że nadal jesteś z Jonem i... Nie chciałem się mieszać.

— Jesteś idiotą — zaśmiał się nerwowo i włożył papierosa do ust.

Chwyciłem go i wyjąłem z pomiędzy jego warg.  Objąłem jego szyję zbliżając się. Byłem nieco wyższy od Roberta, więc odchylił głowę by móc mi spojrzeć w oczy.

— Wiem, ale ty też się nie popisałeś — uśmiechnąłem się lekko.

— Proszę... Jurij, czekałem na to tak długo...

Po prostu go pocałowałem. Mocno i namiętnie. Nie czułem jego ust przez półtorej roku. Cholernie mi tego brakowało. Jego ust, dłoni, dotyku, a szczególnie obecności.

— Potrzebuję cię, Jurij — odparł odsuwając się nieco. — Ja... Proszę...

— Robert, spokojnie. Nie denerwuj się — pogładziłem jego policzek.

Oddałem mu papierosa, a on od razu włożył go do ust.

— Rob — chwyciłem jego wolną dłoń.

Schowałem ją w swoje i pocałowałem. Przyłożyłem do klatki piersiowej. Robert dokończył papierosa i odłożył peta na parapet. Spojrzał mi w oczy i zbliżył się.

— Jurij, brakuje mi ciebie. Bardzo. I nie wiem, co zrobić, aby to minęło. Ponad rok, myślałem, że skoro skończę karierę to tym bardziej zapomnę, ale to się stało jeszcze trudniejsze.

— Dlatego przyleciałeś do mnie? — zaśmiałem się. — Wie ktoś o tym?

— Nie — odparł. — Nie wiem, usłyszałem, że teraz jesteś w  Barcelonie i po prostu przyleciałem. Chyba...

— Znów ponosiły cię emocje, tak? — położyłem dłonie na jego biodrach.

Robert, położył dłonie na moich ramionach, zbliżając się.

— Dobrze wiesz, co się dzieje jak coś mi ciąży.

— Oj, wiem — odparłem. — Właśnie to obserwuję.

Uśmiechnąłem się lekko i chwyciłem jego twarz.

— Robert...— zacząłem. — Naprawdę tak długo musieliśmy zwlekać? Ponad rok?

Poczułem jego usta na swoich. Natychmiast oddałem pocałunek mocno go obejmując. Czułem rosnące emocje. Podniecenie, podekscytowanie, pożądane i tęsknotę.

Weszliśmy do środka. Upadliśmy na łóżko. Robert był nademną i zachłannie mnie całował. Szybko zaczęliśmy się rozbierać. Byliśmy spragnieni siebie, dotyku... I to czego pragnąłem przez tak długi czas spełniło się.

+++

Obudziłem się na ramieniu Roberta. Zacząłem gładzić jego klatkę piersiową. Usiadłem na nim okrakiem i zacząłem całować jego szyję i ramiona.

— Jurij... — mruknął zadowolony.

Przesunąłem się wyżej i pocałowałem go w usta.

— Cześć, Robert — szpepnąłem i wróciłem do całowania jego ciała. Położyłem się na brzuchu między jego nogami i zacząłem go calować. — Wyspałeś się?

— Najlepszy poranek w życiu — odparł gładząc moją głowę. — Niezbyt, ale ładnie mi to wynagrodziłeś.

Zaśmiałem się cicho oparłem głowę na jego brzuchu.

— A mi się wciąż chce spać — przyznałem.

— Prysznic?

— Tylko? — spojrzałem mu w oczy i uśmiechnąłem się.

— Zapewnie małe dodatki.

Uniosłem się, a Robert usiadł. Pocałował mnie i odsunął się.

— Już cię nie wypuszczę, Jurij — powiedział.

— Oby.

amour × ski jumping one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz