[45] M.Fettner×G.Schlierenzauer

953 57 23
                                    

— Kochanie...— zamruczałem przeciągle.

Zniżyłem się i zacząłem całować Gregora po ciele. Zacząłem od ramienia, później szyja, kark, żuchwa, policzek...

— Manu, czytam — odparł odsuwając mnie, jednak na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech.

— Więc na chwilę przestań.

Powróciłem do całowania go. Nieco podwinąłem koszulkę i zacząłem całować jego odkryty bok i brzuch. Natychmiast odsunął się. Mruknąłem niezadowolony.

— Jesteś niegrzeczny, Greg.

— Mhm...— mruknął nie odwracając wzroku od książki.

Poczułem niezadowolenie, które wciąż rosło. Niech ten głupek wreszcie zwróci na mnie uwagę, książkę może poczytać kiedy indziej. Ja jestem ważniejszy i to, że tej chwili chcę słuchać jego cudownych jęków.

Chwyciłem go za nogi i przyciągnąłem do siebie, tak że byłem między nimi. Zaskoczony Greg, spojrzał na mnie z dołu.

— Manu, co robisz? Daj mi czytać.

Chciał się odsunąć, ale zacisnąłem dłonie na jego udach, przysuwając się bliżej.

— Czytasz jakieś romanse, zamiast to ze mną zrobić coś fajnego — wyrwałem mu książkę.

Gregor natychmiast usiadł i odebrał mi ją. Westchnąłem i odchyliłem głowę do tyłu.

— Dobra, idę się przejść.

Wyszedłem z naszej sypialni. Ubrałem kurtkę, buty i poszedłem w znanym mi kierunku. Jest to park oddalony niecały kilometr. Często tam chodziliśmy. Usiadłem na ławce pod drzewem. Zapomniałem fajek...

Westchnąłem i oparłem głowę o korę. Przymknąłem na chwilę oczy. Gregor oddala się ode mnie. I nie chodzi mi o to, co się teraz stało. Ogólnie jest jakoś inaczej... Mniej spędza ze mną czasu, a jak już coś to jest zamyślony, mało mówi. Nie wiem co się dzieje. Twierdzi, że wszystko jest okej, ale on się przede mną po prostu zamyka. Nie mam pojęcia dlaczego...

— Manuel...

Otworzyłem oczy. Gregor usiadł obok. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Nienawidzę tego...

Natychmiast chwyciłem jego dłoń i wsadziłem do swojej kieszeni. Greg przysunął się i oparł głowę na moim ramieniu.

— Chciałem spędzić z tobą trochę czasu. Pojutrze wyjeżdżam na kolejny konkurs — odparłem.

— Jak to? — zmarszczył brwi. — Tak szybko?

— No widzisz... Czas szybko leci — uśmiechnąłem się lekko.

Spojrzałeś mi w oczy. Zaczął skanować moją twarz. Zbliżyłem się i musnąłem twoje usta.

— Przepraszam, Manu — wyszeptał.

— Gregor... Jeśli coś się dzieje, wiedz, że możesz mi powiedzieć o wszystkim. Kocham cię — pogładziłem jego policzek.

— Ja też cię kocham — usiadł mi na kolanach bokiem. — Ale... Po prostu mam gorszy czas.

— Kłamiesz — stwierdziłem. — Ale zastanawiam się dlaczego. Co się dzieje, Schleri?

Unikał mojego wzroku i zagryzał wargę. Coś jest nie tak i tym razem nie odpuszczę. Muszą się dowiedzieć o co chodzi.

— Nie potrafię tego powiedzieć... Nie potrafię ci spojrzeć w oczy...

Zmarszczyłem brwi. O co chodzi?

— Po prostu powiedz. Mam dość oglądania jak oddalamy się od siebie, jak zamykasz się w sobie... Co się dzieje, kochanie? Proszę, powiedz mi.

— Zrobiłem coś... Coś okropnego. Nie mogę spojrzeć w lustro, Manu. Jestem taki obrzydliwy...

Widząc jego łzy naprawdę się przestraszyłem. Objąłem go, przyciskając do siebie.

— Prawie cię zdradziłem...

— Słucham? — spojrzałem na niego zszokowany.

Gregor natychmiast wstał i cofnął się. Również wstałem.

— O czym ty mówisz?

— Byłem w barze, wypiłem za dużo...

— Przecież ty nie pijesz.

— Ale wtedy... Miałem zły dzień, cholernie zły. W dodatku byłeś tak daleko, dwa tygodnie cię nie widziałem... Po prostu... Wypiłem za dużo i zacząłem się z kimś całować. Był podobny do ciebie i uroiło mo się, że to ty. Później zrozumiałem co się dzieje, odepchnąłem gl i wróciłem do domu... Manu, tak bardzo przepraszam...— zapłakał.

Przetwarzałem jego słowa, nie potrafiąc w to uwierzyć. Mój Gregor...

— Muszę... Muszę pomyśleć — odparłem i zacząłem wracać do domu.

Minęły chyba z dwie godziny zanim Gregor wrócił. Cierpliwie czekałem, więc gdy wszedł do salonu... Jego oczy były czerwone od płaczu, widać było, że zmarzł, bo ciągle drżał.

— Muszę coś wiedzieć, Gregor — zacząłem.

— Co takiego? — spytał i stanął za fotelem.

— Po pierwsze... Było coś więcej? To był ten jedyny raz? I czy... Podobało ci się?

— Boże, Manu nie! — krzyknął i zagryzł mocno wargę. — To były tylko pocałunki, ten jedyny raz. Ja to ledwo pamiętam, ale uwierz mi, błagam. To był ten jedyny raz.

Westchnąłem i wstałem. Potarłem brodę i spojrzałem na niego. Zranił mnie tym. Ale jeszcze bardziej ranił mnie jego płacz i smutek.

Podszedłem do niego i mocno go przytuliłem.

— Kocham cię, Manu. Bardzo cię kocham.

— Wiem — odparłem. — Ja też cię bardzo kocham, Gregor.

— Je-jestem taki okropny... Nie zasługuje na ciebie, Manuel.

— Nie mów głupot, Gregor — przeczesałem jego włosy. — Tylko ty możesz mnie mieć. I nikt inny.

amour × ski jumping one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz