[39] D.A.Tande×J.A.Forfang

978 72 7
                                    

Spojrzałem na śpiącego Johanna. Wyszedłem na balkon i zapaliłem papierosa.

Jesteśmy razem koło miesiąca. Chodź prawda jest taka, że on czuł coś wcześniej. Nigdy nie pchałem się w związki. Jedyne co to zwykłe upojne noce, które nie miały większego znaczenia. I między innymi z tego byłem znany. W pewnym sensie byłem łamaczem serc. Wiele osób oczekiwało od mnie czegoś więcej niż seks, a ja tego nie potrafiłem dać. Nie chciałem nikogo mieć, uważałem to za zbędne.

Z Johannem znam się parę lat, ale coś ponad trzy miesiące temu spojrzałem na niego inaczej. Nasz kontakt polepszył się, staliśmy się przyjaciółmi. Spędzaliśmy razem czas i... I wtedy zauważyłem, że on chce czegoś więcej. Po prostu to wyczułem, choć nic nie powiedział. Na początku nie byłem pewny. Ale z czasem zauważyłem, jak w moim towarzystwie robi się bardziej nieśmiały, trzyma się bliżej. Stał się bardziej skryty, jakby wycofany, ale chciał jeszcze więcej ze mną przebywać. Praktycznie każdą chwilę spędzaliśmy razem. Jedynie pokoje mieliśmy osobno, chociaż i tak gdy tylko mógł siedziałem u mnie, lub ja u niego.

Zauważyłem jak najdrobniejsze rzeczy czynią go szczęśliwym, jak zwykłe zaproszenie na spacer powoduje u niego uśmiech. Jak najdrobniejszy dotyk powoduje dreszcze na jego ciele, drżenie i szybszy oddech...

Zaobserwowałem to i zrozumiałem, że coś jest nie tak. Zacząłem się zastanawiać... Jeśli coś do mnie czuje to dlaczego? Dlaczego ja? Dlaczego ktoś taki jak on?

Wtedy zacząłem patrzyć na niego inaczej. Od zawsze wiedziałem, że jest przystojny, ale dopiero wtedy zauważyłem jak bardzo. Jak wrażliwy jest, delikatny... Zrozumiałem, że jesteśmy jak ogień i woda. Niezbyt przejmowałem się innymi ludźmi, może byłem nieco chamski wobec nich. Ale po prostu nie lubiłem się przywiązywać. Od zawsze tak miałem.

Pamiętam jak znalazłem go płaczącego. Było wtedy cholernie zimno i zaczął padać śnieg. Wyglądał naprawdę źle. Siedział opierając się o kolana i szarpiąc za własne włosy. Trochę się wtedy przestraszyłem. Gdy mnie zauważył widocznie się speszył i chyba również poczuł strach, bo wstał i chciał odejść, jednak nie pozowoliłem mu. Ponownie usiadł i nie zwracając na mnie uwagi płakał... Wyznał mi uczucia. Zrobił to, a widząc jego stan i to jak cierpiał... Nie byłem w stanie powiedzieć mu, że nic dla mnie nie znaczy.

I może postąpiłem źle robiąc mu nadzieję, ale powiedziałem mu, że możemy spróbować. Nie chciałem, aby dalej płakał, by wciąż cierpiał z mojego powodu, mimo wszystko zdawałem sobie, że mogę go nie pokochać.

I na początku obydwaj byliśmy niepewni, co do mnie było niepodobne, ale naprawdę nie byłem pewien, czy coś między nami może być. Czy coś poczuję. Ale Johann nie zdawał sobie z tego sprawy, był bardzo szczęśliwy.

Stwierdziłem, że skoro jestem jego chłopakiem to po prostu się postaram. Nie chciał bym go ranić. Był mi naprawdę bliski, wręcz najbliższy i... Poczułem, że dla niego nogę naprawdę spróbować stworzyć związek. Ten pierwszy raz.

Było nam dobrze. Johann był szczęśliwy, a to sprawiało, że i ja byłem. Doszło do mnie, że ja też musiałem coś poczuć. Uwielbiałem, gdy się uśmiechał, więc robiłem wszystko, aby tak było.  A naprawdę drobne rzeczy - przynajmniej według mnie - sprawiały mu radość. Chociażby głupie kwiaty, chwytanie za ręce, pocałunki w czoło, policzek, głowę.

Johann był przylepą. Bawiło mnie mnie to jak lubi się przytulać. Teraz i ja to polubiłem, ale tylko wtedy, gdy robiłem to z nim.

Teraz patrzę na niego jak śpi w moim łóżku. Jeszcze nie uprawialiśmy razem seksu, nie chcę go pospieszać i wiem, że jest mi za to wdzięczny. Obserwuje jego twarz, którą codziennie obsypuje pocałunkami, która ciągle się uśmiecha. Naprawdę poczułem, że to może być dobra decyzja i być może... To jest właśnie to.

Uwielbiam patrzeć jak śpi. Mogę go wtedy obserwować do woli, nie wprowadzając go w słodkie zakłopotanie, co i tak lubię robić. Wtedy doceniam obecność Johanna w moim życiu. Sprawił, że jestem lepszy, czuję to. Pojawiły się u mnie normalne uczucia, a wcześniej... Byłem niczym. Jedynie seks i skoki, a najgorsze, że to mi odpowiadało. Do czasu, aż się pojawił. Wprowadził coś do mojego życia. Coś nowego, innego.

I stało się coś jeszcze. Coś za co do końca będę mu wdzięczny.

Poczułem się kochany.

To naprawdę dobre uczucie. Bycie kochanym, potrzebnym... To wszystko dał mi Johann. A co ja mu dałem? Nic. Takie mam odczucie, bo wiem jak bardzo mnie kocha, ale nie potrafię tego powiedzieć. To słowo od zawsze ciężko mi przechodziło przez gardło... Co to znaczy kochać? Nie wiem, czy właśnie coś takiego do niego czuje. Czy to miłość. Nigdy wcześniej jej nie doświadczyłem.

Spojrzałem na widok przed sobą. Wyciągnąłem kolejnego papierosa i zapaliłem. Oparłem się o barierkę balkonu. Chłodny wiatr owiał moje półnagie ciało. Zadrżałem.

— Danny...

Usłyszałem jego przyjemny dla ucha głos. Odwróciłem się i uśmiechnąłem lekko, widząc jego roztrzepane włosy.

— Cześć, Johann — wyciągnąłem papierosa.

— Co się dzieje? Czemu nie śpisz?

Mówiąc to podszedł do mnie i przytulił się.

— Zmarzniesz, wracaj do środka — objąłem go całego.

Złożyłem pocałunek na jego głowie i przeczesałem włosy.

— Coś się stało, Danny?

— Nie... Jest okej. Po prostu musiałem zapalić — skłamałem.

Nie lubiłem tego robić, zwłaszcza jeśli chodzi o niego. Ale co miałem powiedzieć? Że zastanawiam się czy go kocham?

— Chodź ze mną do łóżka...

— Dopalę. Idź i mi zagrzej miejsce — uśmechnąłem się.

— Masz za chwilę przyjść — pocałował kącik moich ust i wrócił do środka.

Uśmiechałem się jeszcze przez chwilę, jak jakiś debil, ale nic nie poradzę, że sam zacząłem lubić takie gesty.

Dopaliłem fajkę i wróciłem do środka. Zamknąłem drzwi i wróciłem do łóżka. Johann natychmiast ułożył głowę na moim ramieniu, a na torsie położył dłoń. Objąłem go i musnąłem jego skroń. Uśmiechnął się lekko.

— Kocham cię, Daniel.

W odpowiedzi pocałowałem go, bo po prostu nie potrafiłem powiedzieć tego samego.

amour × ski jumping one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz