— Znowu ty — odparł Manuel z niedowierzaniem. — Ja... Nawet nie wiem o co zapytać. Czy jest jakikolwiek sens, skoro i tak powiesz to samo. I tak zignorujesz to co powiem.
Odsunął się i wpuścił do środka blondyna. Wszedł do pokoju i usiadł na krześle postawionym przy grzejniku.
— Dlaczego jesteś taki uparty Daniel?
Tande uśmiechnął się lekko i usiadł.
— To moje drugie imię — przyznał zadowolony.
Fettner pokręcił głową wciąż nie mogąc uwierzyć w to co się dzieje. Ten gówniarz uganiał się za nim już dobry miesiąc.
— Dlaczego nie potrafisz zrozumieć faktu, że między nami do niczego nie dojdzie? — spytał. — Do cholery, jak możesz być taki uparty? Nie mogę tego zrozumieć.
— Nie odpuszczę od razu. Będę o ciebie walczył jak... James o Lily
Manuel prychnął słysząc porównanie z Harry'ego Pottera.
— Chyba oszalałeś. Daniel, proszę cię po raz setny — westchnął. — Przestań. Przestań za mną chodzić krok w krok, przestań dzwonić i przychodzić . To i tak nie ma sensu.
Niezrażony blondyn uśmiechnął się lekko. Położył łokieć na stole i oparł brodę na dłoni. Zaczął uważnie obserwować starszego mężczyznę.
— Przestań, Daniel. Proszę cię, przestań.
— Ale co? — zapytał rozbawiony.
— Wszystko! Przestań się na mnie gapić — powiedział zmęczony zachowaniem młodszego kolegi.
— Lubię na ciebie patrzeć. Zwłaszcza odkąd ogoliłeś brodę _ przyznał.
— Boże — przetarł twarz. — Przestań, Daniel. Ja już naprawdę nie wiem jak do ciebie dotrzeć i wbić ci do tej pustej głowy, że między nami nic nie ma i nie będzie.
— Wydaje ci się. Prędzej czy później zmiękniesz i...
— I co? Wskoczymy razem do łóżka? Ogarnij się gówniarzu — przerwał mu zirytowany.
— O, a więc mój wiek ci przeszkadza? — zapytał ciekawy.
— Nie wierzę — wymamrotał pod nosem. — Daniel, chcesz żebym oszalał?
— Na moim punkcie? Tak jak ja na twoim? — spytał. — Oczywiście, że chcę.
Fettner pochylił się, oparł łokcie na kolanach i skrył twarz w dłoniach. Po chwili usłyszał jak Tande wstaje, miał cichą nadzieję, że do wyjścia, ale jak zwykle przeliczył się. Daniel uklęknął przed nim i usiadł na piętach. Chwycił dłonie starszego, ale tamten je wyrwał i oparł się plecami o ciepły grzejnik. Blondyn położył dłonie na udach ukochanego.
— Co robisz?
— Nic — przyznał. — Jeszcze nigdy ich nie dotykałem...
— Chryste, ty naprawdę oszalałeś — powiedział zaskoczony.
Tande uśmiechnął się szeroko gładząc jego uda.
— Nigdy nie pozwoliłeś mi być tak blisko...
— Dość tego. Odsuń się, Daniel — powiedział widząc, że jego dłonie co jakiś czas zmierzały za wysoko.
Nagle Tande zrobił coś niespodziewanego. Uklęknął i objął szyję Manuela, całując go i ciągnąc za sobą. Obydwoje upadli na ziemie. Fettner przez chwilę nie wiedział co się stało, podczas, gdy Daniel całował go. Otrząsnął się i zdjął z siebie jego dłonie. Docisnął je tuż nad jego głową.
— Czyś ty oszalał?! — spytał zdenerwowany.
— Twoje usta — wymamrotał. — Są cudowne.
Manuel powoli tracił kontrolę. Wściekłość obejmowała jego umysł i ciało. Ścisnął nadgarstki młodszego jedną ręką, a drugą zacisnął na szyi.
— Radzę ci przestać — warknął. — Bo to się dla ciebie źle skończy.
Tande jęknął czując wbijające się palce starszego, który siedział na nim okrakiem. Mocno ściskał jego nadgarstki i szyję, jednak mógł oddychać. Czuł dyskomfort i jednocześnie podniecenie całą tą sytuacją. Poczuł usta Manuela, a ten teraz na nim siedział. Po części spełniły się jego marzenia.
Manuel puścił go i tym razem mocno chwycił za włosy, powodując jego cichy jęk. Przysunął się by spojrzeć mu głęboko w oczy.
— Przestaniesz? — spytał z chłodem w głosie.
Daniel patrzył na jego twarz.
— Nie.
— Kurwa!
Zawiedziony Fettner wstał. Przeczesał włosy i spojrzał na młodszego, który wciąż leżał na podłodze i pocierał nadgarstki. Zdał sobie sprawę, co przed chwilą zrobił.
— Przepraszam, nie chciałem cię skrzywdzić — powiedział zrezygnowany.
Stanął nad młodszym i wystawił dłoń w jego stronę. Szczęśliwy Daniel chwycił ją i wstał z jego pomocą. Nie był zły za to co zrobił.
— Nic się nie stało — przyznał i dotknął swojej szyi.
— Poniosło mnie trochę — mruknął przeczesując włosy. — Do czego by nie doszło, gdybyś się na mnie nie rzucił!
— Nie bądź zły — uśmiechnął się lekko.
Fettner usiadł na łóżku i oparł się o ścianę. Zaczął myśleć, co zrobić z Danielem. Chyba nie ma na niego sposobu. Już miesiąc próbuje wybić mu siebie z głowy, a to nic nie daje.
Zamyślony nawet nie zauważył, jak Daniel podszedł i usiadł obok niego.
— Jesteś za blisko.
Daniel zignorował tą uwagę i dotknął jego szyi opuszkami palców. Fettner wzdrygnął się. Jego palce były zimne, dopiero po chwili przyzwyczaił się do nich.
— Przestań, nie możesz się tak zachowywać — powiedział zrezygnowany.
— Dlaczego? — wyszeptał gładząc jego ramię.
— Bo kogoś mam.
Daniel zastygł w bezruchu. Spojrzał w oczy Fettnera szukając jakiegoś znaku, że to żart albo kłamstwo. Był w szoku, nie chciał wierzyć w to, co usłyszał. Nie chciał, ale czuł, że to prawda. Poczuł się okropnie.
— Dlaczego... Ja...
Nie wiedząc co powiedzieć wstał. Fettner wiedział, że nie powinien był kłamać, ale to co Daniel robił przechodziło ludzkie pojęcie. Praktycznie cały miesiąc spędził myśląc o nim i co zrobić, aby jakoś go do siebie zniechęcić.
— Nie chciałem, nie wiedziałem, przepraszam — cofnął się. — Przepraszam — wyszeptał.
— Idź już.
Daniel kiwnął głową i niemalże wybiegł z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami. Fettner odetchnął zastanawiając się, czy dobrze zrobił. W głębi serca poczuł, że jednak nie powinien był okłamywać Daniela. Jednak z drugiej strony, na niego nic nie działało. Być może to było jedyne rozwiązanie.
Z tą myślą Manuel postanowił zakończyć rozdział z Danielem. Czuł, że tamten już u niego nie zawita i wreszcie będzie miał upragniony święty spokój.
CZYTASZ
amour × ski jumping one shots
FanficMyślę, że tytuł wszystko mówi. Zapraszam do czytania :)