[18] K.Geiger×R.Freitag

910 65 2
                                    

— Richard...— wszedłem do pokoju.

— Co tam? — spytał i uśmiechnął się lekko.

Leżał na łóżku i czytał jakąś książkę. Odłożył ją na bok i spojrzał na mnie.

— Idziesz ze mną ubrać choinkę?

— Musimy porozmawiać.

Spuścił nogi na ziemię i wstał. Podszedł do mnie i przeczesał moje włosy, po czym położył dłoń na moim policzku.

— Pamiętasz moich rodziców, prawda? — zapytał.

Przypomniałem sobie nasze pierwsze, a zarazem ostatnie spotkanie. Usłyszałem od nich naprawdę gorzkie słowa. Nie akceptowali tego, że chodzę z Richardem, że jesteśmy gejami.

— Tak. Ciężko ich zapomnieć — wymusiłem uśmiech.

— Dzwonili do mnie przed chwilą...

— Co chcieli? — zapytałem ciekawy.

Położyłem dłonie na jego brzuchu i zbliżyłem się trochę.

— Zaprosili nas na wigilię.

— Naprawdę? — spytałem niedowierzając. — Co ty? — zaśmiałem się.

— Naprawdę — uśmiechnął się. — Mama powiedziała, że... Że mimo wszystko chce spędzić święta z rodziną. I że jeśli naprawdę cię kocham, to ty też do niej należysz. Do rodziny.

Poczułem łzy. Tak bardzo źle się czułem, że Richard przeze mnie praktycznie stracił kontakt z rodzicami, a teraz jest mała nadzieja, że to wszystko jakoś się odbuduje.

— Kocham cię, Richard — wyszeptałem.

— Ej, nie płacz — zaśmiał się i przygarnął mnie do siebie, mocno przytulając. — Też cię kocham, Karl. Bardzo cię kocham.

— Czyli jedziemy, tak?

— Jeśli tylko masz taką ochotę.

— To jedziemy — pocałowałem go w szyję. — Mam nadzieję, że niczego złego nie zrobię...

— Ej, nie przejmuj się tym. Wystarczy, że ja cię kocham. Oni nie muszą — zaśmiał się.

— Niczego więcej mi nie trzeba.

amour × ski jumping one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz