- Tak bardzo przepraszam. Obiecuję, że się poprawę, obiecuję...
- Przestań, rozumiesz?! Po prostu... Po prostu się zamknij.
Po moich policzkach po raz kolejny zaczęły spływać łzy. Chwyciłem się za włosy i pociągnąłem za nie.
- Proszę... Wiem, że cię zawiodłem. Nienawidzę tego, nienawidzę, gdy przeze mnie jesteś smutny, zły...
- Do cholery, zamknij się Andreas! - krzyknął. - Daj mi myśleć.
- Dobrze, Steph - zacisnąłem wargi.
Usiadłem na łóżku, mocno zaciskając dłonie na pierzynie. Tak bardzo nienawidzę siebie... Nic mi w życiu nie wychodzi. Skaczę do dupy, totalnie zawalam i jeszcze zawodzę Stephana... Jak zwykle.
Przecież on mnie w końcu zostawi. Kto chciałby być z kimś takim?
- Naprawdę Andreas...- odwrócił się w moją stronę. - Prosiłem cię o jedno. Ogranicz kontakt z Kamilem. Tylko o to cię prosiłem - odparł cicho.
- Wiem, przepraszam. Nie powinienem był iść z nim na ten spacer...
- Już nie chodzi o ten spacer... Ukrywałeś przede mną, że z nim esemesujesz, rozmawiasz i te spotkania...
- Wiem, przepraszam - powtarzam. - Jestem taki żałosny... Nie powinienem był tego robić, nie powinienem tego ukrywać... Przepraszam, Stephan.
- On cię dalej kocha - potarł brodę, patrząc w bok. - A co najgorsze ty jego też kochasz.
- Co? - wstałem. - Kocham tylko ciebie, Steph. Błagam uwierz mi, poprawię się, już więcej na niego nie spojrzę, zablokuje jego numer, będę lepszy, tylko błagam...
Mocno zagryzłem drżącą wargę. Żałuję. Żałuję, że zacząłem z nim pisać. Teraz wszystko się wydało... Już nie kocham, Kamila. Moim sensem jest Steph, ale ciągle daje mu powody, żeby myślał inaczej... Jestem pieprzonym kretynem, idiotą...
- Mam ci w to uwierzyć? Po raz kolejny? Czy kurwa proszę o tak wiele? - podniósł ton swojego głosu. - Odpowiedz mi do cholery! Czy proszę o wiele?! Wiem, że wiele was łączyło, ale teraz jesteś moim chłopakiem do kurwy! - mocno uderzył pięścią w stół.
Podskoczyłem zaskoczony.
- Steph...
- Nie kazałem ci usunąć go ze swojego życia, wiedziałem, że to niemożliwe, starałem się być wyrozumiały, ale jeśli pytam co u Kamila, mówisz, że nie wiesz, a parę dni później odkrywam wasze rozmowy, to jak ja się mam czuć, Andreas?! No jak?! - krzyknął. - Jeśli wciąż go kochasz, to powiedz i wypieprzaj, rozumiesz?! Jak mam ci ufać?! Jak mam ci ufać, gdy po raz kolejny mnie okłamujesz?! Jak nie z Kamilem, to z pieprzonym Prevcem!
- Boże, wiem, ja wiem...- pociągnąłem nosem. - Stephan, naprawdę to zmienie. Już cię nigdy nie okłamie... Tak bardzo cię kocham... Nie chcę Kamila, ani nikogo innego... Wiem, że źle zrobiłem, ale chcę to naprawić. Proszę, ten ostatni raz... Już nic przed tobą nie ukryje, będę szczery i nie będę się z nimi spotykał, tylko błagam...
Podszedłem do niego i chwyciłem go za dłoń. Stephan wyrwał ją i cofnął się o krok.
- Ja też cię kocham, ale... Nie widzisz, co się dzieje? Kamil chcę cię odzyskać, chcę mi ciebie wziąć... Oddalamy się właśnie przez niego, to on jest przyczyną prawie wszystkich naszych kłótni...- westchnął. - Nie wiem, Andreas. Dopóki nie zamkniesz tamtego rozdziału za sobą... To nie ma sensu.
- Jak to nie ma sensu? Co? My? - spytałem przestraszony. - Przecież cię kocham. Nie chcę, Kamila. Już z nim rozmawiałem, powiedziałem mu, że nie chcę utrzymywać z nim kontaktu. To samo z Peterem.
- Jasne...- mruknął i oparł się o parapet. - Nie wiem, Andreas.
- Ale ja wiem - stanąłem przed nim i przytuliłem się. Po chwili poczułem jak mnie obejmuje. - Naprawdę chcę z tobą być.
- Kocham cię, Andi - wyszeptał i pocałował mnie w czoło.
- Ja ciebie też kocham, Steph. Tylko ciebie. I już nie dam ci więcej powodów do zwątpienia w to. Obiecuję.
CZYTASZ
amour × ski jumping one shots
FanfictionMyślę, że tytuł wszystko mówi. Zapraszam do czytania :)