[7] S.Leyhe×S.Freund

1K 58 2
                                    

Przyjrzałem mu się, ale zaraz odwróciłem wzrok. Severin powrócił po prawie dwóch latach. Zazdrościłem mu jego zwycięstw, pucharów. Był naprawdę dobrym skoczkiem. Teraz wrócił po tak długiej przerwie przez kontuzje. Widzę jednak, że coś go trapi. Pewnie gdybym był odważniejszy podszedłbym do niego, ale ja to ja. Nie ma o czym gadać.

Przed nami zawody w Ruce. Denerwuje się, zresztą jak zwykle. Boję się, że skoczę słabo i zawiodę trenera, siebie. Wszystkich.

Wszedłem do windy. Oparłem się o ścianę i przymknąłem oczy. Poczułem, że ktoś wchodzi i stoi obok, ale nie przejąłem się tym.

— Stephan, śpisz? — czyjaś dłoń chwyciła lekko moje ramię.

— Nie — odparłem i zaskoczony spojrzałem na Severina.

— To dobrze — uśmiechnął się. — Musiałbym cię odnieść, a nie wiem gdzie masz pokój.

— Wystarczyło by mnie obudzić — mruknąłem pod nosem.

— Można i tak — przyznał. — Więc?

— Więc co? — spytałem.

— Gdzie masz pokój?

Zaskoczony odwróciłem od niego wzrok.

— Czwarte piętro, 409. Po lewej stronie — powiedziałem.

— Okej.

— A ty? Skoro ty wiesz gdzie ja mam, to ja chcę wiedzieć gdzie ty masz.

— Też czwarte piętro i 413 — odparł.

— Czemu cię nie widziałem?

— Też się nad tym zastanawiam — uśmiechnął się, co odwzajemniłem.

— Pewnie cieszysz się z powrotu — odparłem, gdy wyszliśmy z windy.

Szliśmy powoli, nie spiesząc się.

— I to jak. Stephan, myślałem, że się nie doczekam — odparł.

— Dobrze, że już jesteś — powiedziałem.

— Tak? — spojrzał mi w oczy.

— Mhm — mruknąłem kiwając głową.

Zawstydzony spojrzałem na podłogę.

— Dobrze poszło ci w Wiśle. Drugie miejsce.

— Dzięki — Spojrzałem mu w oczy.

— Wejdziesz? — zapytał otwierając drzwi.

— Nie wiem, czy...

— Daj spokój. Nikogo nie ma. Pogadamy — uśmiechnął się.

Kiwnąłem głową i wszedłem do środka. Odpiął kurtkę i ściągnąłem ją.

— Daj, zawieszę.

Wziął ją i zawiesił na wieszaku obok drzwi. Usiedliśmy jak mniemam na jego łóżku. Oparłem się o ścianę.

— Zdajesz sobie sprawę, że w tej chwili jesteś najlepszy z drużyny? — zapytał.

— To tylko chwilowe. Pierwsze, zawody, wszystko może się zdarzyć.

— To nie zmienia faktu, że jesteś bardzo dobry i masz duże szanse. Trener wie, że stać cię na wiele.

— Naprawdę? — spojrzałem na niego zdziwiony.

— Tak, Steph — uśmiechnął się. — Sam mi to powiedział, że twoja forma wzrosła.

— Staram się — wzruszyłem ramionami. — Ale nie wiem.

amour × ski jumping one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz