[48] D.A.Tande×D.Prevc×J.A.Forfang Cz.1

995 68 18
                                    

— Domi...

— Nie mów tak — burknął i odwrócił się tyłem.

Uśmiechnąłem się lekko. Domen zawsze próbował grać opanowanego, twardego i takiego bezuczuciowego, ale wiedziałem jak działają na niego czułe słówka, pocałunki, drobne gesty... Był tak cholernie uroczy, zwłaszcza, gdy się rumienił.

— Kochanie...— przysunąłem się.

Przytuliłem się do jego pleców, obejmując go w brzuchu.

— Daniel, co robisz? Chcę oglądać — westchnął.

— Oczywiście, kotku — mruknąłem i pocałowałem go w kark kilka razy. — Ja tylko chcę być blisko ciebie.

Domen odwrócił się w moją stronę i lekko uśmiechnął.

— I kto tu jest przylepą?

— No ty — odparłem. — Zaprzeczysz, kotku? Przecież uwielbiasz się do mnie przytulać i gdy mówię do ciebie kotku...— uśmiechnąłem się lekko i przysunąłem. — I gdy cię całuję — wyszeptałem, muskając jego kącik ust.

— Lubię to — odparł.

— Właśnie — zacząłem całować jego twarz. — Mój Domi.

— Ale daj mi oglądać głupku — odparł i ponownie się odwrócił.

Przewróciłem oczami i przytuliłem do niego. Co jakiś czas składałem pocałunki na jego ramieniu lub szyi. Za każdym razem na jego ustach pojawiał się delikatny uśmiech, a ja to uwielbiałem. Mógłbym to robić bez końca.

— Domi, przytul się do mnie.

Usłyszałem jego cichy uśmiech. Odwrócił się, więc wciągnąłem go na siebie, a on się położył. Objąłem go mocno i pocałowałem w czoło, a później w nos.

— Mógłbym cię całego wycałować.

— Cały czas to robisz — uśmiechnął się.

— Lubię to.

Poczułem jak zaczyna się bawić moimi włosami. Zawsze robił mi drobne warkoczyki, lub po prostu je dotykał, ciągnął za nie. Lubiłem to.

Przymknąłem oczy, wtedy poczułem pocałunek na policzku. Uśmiechnąłem się lekko, a Domen przygryzł moją wargę. Objął moją szyję, całując mnie po twarzy.

— Ślinisz mnie — zaśmiałem się.

— Spadaj — na jego policzkach pojawił się rumieniec. — Nigdy się nie ślinię.

— Taa, jasne — poczułem jak uderza mnie w ramię. — Jeszcze mnie bijesz. Jak możesz?

— Jakoś mogę — mruknął i położył się obok.

— Jesteś bezduszny — podparłem się na łokciu.

— No jestem — spojrzał na mnie z dołu.

— A ja i tak cię uwielbiam — uśmiechnąłem się.

— Wiedziałem, że nawet to cię nie powstrzyma.

Mówiąc to usiadł i pocałował mnie mocno. Odwzajemniłem pocałunek, ponownie go na siebie wciągając.

— Nic mnie od ciebie nie odciągnie. Nie zauważyłeś jeszcze? — zapytałem i pogładziłem jego policzek.

— Zostawiłeś dla mnie Johanna — odparł cicho i spuścił wzrok.

— Już wcześniej chciałem go zostawić. — powiedziałem. — Zresztą zawróciłeś mi w głowie...

amour × ski jumping one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz