— Jesteś taki piękny — wyszeptałem, gładząc jego policzek. — Szkoda, że za niedługo martwy.
Zacząłem składać pocałunki na jego gorącym policzku i czole.
— Nigdy nie kochałem nikogo bardziej niż ciebie, Daniel. Przysięgam, że zabijając ciebie, zabiję samego siebie, ale muszę to zrobić — wyszeptałem ostatnie zdanie.
W ko
ńcu zerwałem taśmę z jego ust, gdyż ciągle próbował coś powiedzieć.— Dlaczego mi to robisz, Stephan? — spytał i zaczął płakać.
Zacząłem gładzić jego włosy. Uwielbiałem je, jak jego całego. Były miękkie i pachnące. Kochałem się nimi bawić.
— Nigdy cię nie zdradziłem. Przyrzekam!
— Więc skąd te zdjęcia? Listy, czułe słówka — warknąłem. — Zawsze mieliście dobry kontakt, ciągnęło was do siebie. Widziałem to, Danny. Wiedziałem, ale myślałem, że może jesteście tylko przyjaciółmi. A później widzę wasze pieprzone zdjęcia, na których jesteście nadzy! Mam ten widok przed oczami, rozumiesz?!
— Stephan, Jeśli się uspokoisz, wyjaśnię ci wszystko, obiecuję — pociągnął nosem.
— Po prostu przyznaj, że się ruchaliście — szepnąłem. — I że złamałeś mi serce. Zniszczyłeś mnie!
Rozpłakałem się, jak dziecko. Usiadłem na krześle przy ścianie.
— Zniszczyłeś mnie! Widzisz w jakim stanie jestem?! Nigdy wcześniej nie pomyślał bym, żeby cię skrzywdzić! A teraz jestem krok od zabicia cię! — zakryłem twarz dłońmi.
— Steph, spokojnie, wdech i wydech — powiedział.
Tak bardzo kochałem jego głos. Jak mam bez niego żyć? Przecież to niemożliwe.
Chwyciłem się za włosy i mocno za nie pociągnąłem.
— Danny, zrozumiałem coś — wyszeptałem.
— Tak?
— Nie jestem w stanie żyć na świecie, na którym cię nie ma. To niemożliwe. Wizja życia bez ciebie przeraża mnie — pociągnąłem nosem. — Będę musiał zabić samego siebie.
— Nie zabijaj się, nie możesz — powiedział. — Musisz żyć.
— Nie potrafię — odparłem.
Usiadłem na ziemi tuż obok jego łóżka, oparłem brodę na materacu. Zacząłem się bawić jego koszulką.
— Co ja robię ze swoim życiem, Danny? — spytałem cicho. — Miałeś rację. Nie panuję nad sobą. Straciłem kontrolę.
— Proszę, wysłuchaj mnie, Stephan — powiedział.
— Okej, mów.
— Uważnie słuchaj, dobrze?
— Dobrze — kiwnąłem głową.
— Te zdjęcia i listy są stare. Ktoś musiał je przerobić i dodać nową datę.
— Stare?
— Robert... On był moim narzeczonym — szepnął. — Nie mówiłem ci. Nie chciałem, bo ten związek był żartem. Był moją pierwszą miłością, a wiesz jak to jest. Ona często kończy się niewypałem. I tak było między nami. Te zdjęcia, listy, wszystko jest stare. Nie wiem, kto to zrobił, Robert, czy ktoś inny, ale już nic nas nie łączy, rozumiesz? Boże, Stephan. Kocham tylko ciebie, nikogo innego.
— Naprawdę? — spytałem z nadzieją. — Ja też cię tak bardzo kocham!
Zacząłem odwiązywać go, a gdy był wolny, natychmiast go pocałowałem. Nagle Daniel odepchnął mnie z całej siły. Wstał i kopnął mnie w brzuch. Jęknąłem z bólu i spojrzałem na niego z ziemi.
— Ty chory idioto! Naprawdę chciałeś mnie zabić?! Co z tobą kurwa nie tak, psycholu?! — wrzasnął.
— Ale...
Kopnął mnie jeszcze raz, więc skuliłem się.
— Zamknij się! Jesteś chory psychicznie, powinieneś siedzieć w wariatkowie! Markus miał rację, masz nierówno pod kopułą!
— Właśnie złamałeś mi serce po raz drugi — wymamrotałem sam do siebie. — Znów mi to zrobiłeś.
— Widzisz to?!
Sięgnął do kieszeni i wyciągnął sygnet.
— To pierścionek od ciebie.
— Tak, widzę — kiwnąłem głową i wstałem powoli.
— Zobacz, co z nim zrobię — syknął.
Wyszedł na balkon, a ja za nim. Daniel zamachnął się i z całej siły nim rzucił. Obserwowałem, jak przedmiot znika w ciemnościach.
— To koniec. Powinieneś iść na leczenie.
— Spałeś z nim, prawda? — zapytałem. — Wymyśliłeś tą historyjkę. Jesteś z nim.
— Przestań, popadasz w jakąś pieprzoną paranoję. Mam cię dość, dobrze, że z tobą nie zamieszkałem, chyba bym zwariował — prychnął. — Jesteś chory. Lecz się. Żałuję, że nie posłuchałem innych. Powinieneś od początku... Nie powinieneś był skakać i zbliżać się do mnie. Jesteś chory.
Nie wytrzymałem. Spiąłem się i mocno go popchnąłem. Daniel krzyknął głośno. Po chwili usłyszałem uderzenie. Spojrzałem w dół. Nie ruszał się. I dobrze. Nie wypowie żadnego kłamstwa i obelgi w moją stronę. Nie dotknie już pierdolonego wąsacza. Teraz nim trzeba się zająć. Musi zapłacić za to, że namieszał w głowie mojemu Danielowi. Przez to skończył w taki sposób. Ale on skończy jeszcze gorzej, przyrzekam.
CZYTASZ
amour × ski jumping one shots
FanfictionMyślę, że tytuł wszystko mówi. Zapraszam do czytania :)