Topielec

28 1 2
                                    

Pochyliłam się nad studnią
Patrzę wprost w jej tafli czerń
Końcówki swych palców moczę
Próbując obudzić się.

Nagle tafla się zmarszczyła
Widzę w wodzie straszną twarz
Coś ciągnie, nie protestuję
Wpadam, spadam, tonę tam.

Znowu widzę straszną postać
Zielonkawa skóra ta
Przypatruje się ciekawie
A ja spadam w tą odchłań.

Nagle coś mnie pcha ku górze
Wierzgam, krzyczę, drapię to
Znów znajduję się wśród żywych
Straszna postać znika znów.

Czemuś mnie uratowała?
Czemu nadal jestem tu?
Przecież to nie w twej naturze!
Będę płakać, płakać znów.

Wiersze, wierszydła i inne splątane myśliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz