Niezmierną cisza
Niemal zbyt głośna dla uszu
Miasto jakby wymarłe
Sen zmorzył wszystko co żyje.Nagle światełko w ciemności
Niewielki płomyczek
Na którym można zaparzyć herbatę
Lub opalić piankę.Lecz nagle tych świateł więcej
W każdym z domów wokoło
Czy to mieszkańcy
Postanowili się ogrzać?Lecz nie
Wszyscy śpią
A płomyki rosną i strzelają
Coraz śmielej ciesząc się wolnością.Ciszę przerywa krzyk
Z domów wybiega mrowie ludzi
Tupot setek stóp
Miesza się z trzaskiem płomieni.Pali się
Lecz on nie ucieka
Jak fatamorgana
Jak przedziwny bóg.Płomienie oświetlają go
Igrają w jego włosach
A on śmieje się
Okrutny bóg płomieni.I gdy wszystko spłonie
W tym mieście zgliszcz
Pozostanie tylko popiół
I jego szalony śmiech.
CZYTASZ
Wiersze, wierszydła i inne splątane myśli
PoesiaWszystko i nic. Plątanina wierszy we wszystkich formatach i różnej jakości. Śmietnik do którego wyrzucam niektóre skrawki umysłu. Po zdatną do czytania poezję zapraszam do drugiego tomiku. EDIT: Znaczna część dobrej poezji czasowo niedostępna, podob...