Następnego dnia rano zeszłam na dół i zobaczyłam jak każdy się na mnie gapi. Co jest, kurwa? Zrobiłam sobie kanapki i usiadłam na kanapie, kiedy tata tu wszedł z cholernie seksownym chłopakiem.
- Angel, to Chase.
Tak to ja mogę się bawić, ale nie pokażę mu, że mi się podoba.
- Podobno mam wyjechać.
Powiedziałam gryząc kanapkę i oglądając coś w telewizji.
- Angel... Nie zachowuj się tak.
- Po co go przyprowadziłeś, skoro mnie wysyłasz do ciotki?
Wzruszyłam ramionami, kiedy Jack tu wszedł, a za nim poobijany Caleb.
- O mój boże co ci się stało?!
Podeszłam do Caleba i wzięłam w dłonie jego twarz.
- Nic, pobiłem się. Jest okej.
- Caleb...
Spojrzałam na dłonie Jacka, ale je zakrył.
- To ty zrobiłeś.
Spojrzałam na Jacka. Nic nie powiedział, przez co się zaśmiałam, kręcąc głową.
- Jesteś żałosny.
- To twój brat, Angel.
Tata powiedział.
- Który pobił mojego przyjaciela! Kurwa mać. Jak mogłeś?
- Dał ci kokainę.
- Nie masz prawa go za to bić. Opatrzę ci to.
Złapałam go za reke i zaprowadziłam do mojego pokoju.
- Daj spokój, nic mi nie jest.
- Jasne.
Popchnęłam go na łóżko i usiadłam mu na kolanach, a on się zaśmiał, kładąc dłonie na moich biodrach.
- Jak się trzymasz?
- Słabo, ale daję radę. Ale jeśli chcesz mi coś załatwi...
- Oj nie. A co między tobą a Baldwinem?
- Nic. A co ma być?
- Słonko zbieraj tyłek i jedziemy.
Ten nowy tu wszedł, a ja uniosłam brwi.
- Pukać nie potrafisz?
- Potrafię i to mocno. Dawaj, mamy coś do załatwienia.
Spojrzałam na Caleba z otwartą buzią, a on się zaśmiał i mi ją zamknął.
- Jedź.
- Widzisz tego dupka?
- Wyraźnie.
Uśmiechnęłam się, wstając z kolan Caleba i spojrzałam na Chase'a. Opiera się o framugę i na mnie patrzy.
- Ruszysz się? Nie mam całego dnia.
- Mogę się przebrać?
- Pospiesz się.
- Nie będziesz mi rozkazywać, Cheese.
- Cheese?
Uniósł jedną brew, zakładając ręce na piersi. Cholernie seksowny.
- Chase Cheese.
- Kurwa mam już dość. Zbieraj się.
- Już. Jak mam się ubrać?