- Czyli tak jakby poznaliście się przez ojców?
Teraz moja kolej na zmyślanie. Nie powiem jej że miał być moim opiekunem.
- Och, nie. Nie miałam o nim pojęcia. Debil mnie potrącił na motorze.
- Motocyklu.
Chase mi przerwał.
- I się okazało że nasi ojcowie się znają i tak dalej.
- Okej, dziękuję... A dlaczego się już nie uczysz? Rzuciłeś szkołę czy...
- Ma dwadzieścia... Cztery lata?
Spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami, a on się zaśmiał. Znowu szepty za nami.
- Tak. Skończyłem już szkołę. Ale też się tu uczyłem.
- Jak się nazywasz?
- Chase Davis.
Rozchyliła usta i się uśmiechnęła.
- Uczyłam cię matematyki.
Rozszerzył oczy, poprawiając się na krześle. Coś jest na rzeczy...
- Och, no... Hej. To znaczy dzień dobry.
Odchylił głowę do tyłu i westchnął.
- No dobrze... Angel dziękuję, to może teraz... Adams.
- A z chęcią.
Chłopak się poprawił na krześle, a ja spojrzałam na Chase'a.
- Chase? Co to było...?
- Byłem z nią w kiblu...
- Co?! Pieprzyłeś się z moją...
- Tak. Ale dawno temu.
- Niby kiedy? Byłeś z Leilą.
- Tak, pod koniec drugiej klasy jak siedziałem w tej klasie któryś raz z rzędu.
- O mój boże... Jak ja mam na nią patrzeć? Teraz będę tylko widzieć jak ty...
- Okej, wiem...
- Chase, a co z Leilą? Wydawało mi się że byliście razem szczęśliwi... Poprawiłeś się przy niej i w końcu zdałeś, a ona się bardziej otworzyła na innych...
- Popełniła samobójstwo.
- Och... Jak to? Mogę z tobą porozmawiać po...
- Córka mojej kuzynki czeka w samochodzie. Nie mogę.
- Przykro mi. Leila była świe...
- Nie chcę o tym rozmawiać i nie była świetna.
- Dlaczego?
- Bo napisała mi że zabiła się przeze mnie.
Zaczął niespokojnie ruszać nogą, więc złapałam go za rękę.
- Jeśli chcesz możemy wyjść...
- Poczekam na ciebie w samochodzie, okej?
- Mogę pójść z tobą...
- Miałaś się przyłożyć.
- Chase...
- Nic mi nie będzie.
- Możemy pójść na spacer z Anastasią... Chyba że wolisz się położyć.
- Możemy pójść. Obiecałem jej lody. Masz moje papierosy?