Po kilku godzinach jak Kevin tu ani razu nie wszedł, poszłam do niego i zobaczyłam że siedzi na krześle z odchyloną głową.
- Hej.
- Angel, hej.
Uśmiechnął się, a ja usiadłam na biurku naprzeciwko niego.
- Wszystko okej?
- Jasne.
- Widzę że nie. Co było z tym porodem?
Wzruszył ramionami i westchnął.
- Prawie zabiłem to dziecko.
- Nie przejmuj się...
- Jak? Nie nadaję się do tego.
- Nie mów tak... Jesteś dobrym lekarzem.
- Jasne. Lekarz wie co zrobić jak dziecko może się udusić.
- Kevin to była pierwsza taka twoja sytuacja...
- Mogłem zabić niewinne dziecko, Angel. To nie dla mnie.
- Uwielbiam to, że jesteś taki wrażliwy.
Uśmiechnęłam się i usiadłam mu na kolanach.
- Angel...
- Nawet najlepszym lekarzom się zdarza, okej? Uczysz się na własnych błędach, teraz będziesz wiedział jak przy takim czymś postępować.
- Podobno bawiłaś się moim telefonem.
- Co za konfident!
- Co patrzyłaś?
- Przejrzałam kontakty... I nic więcej. Nie zdążyłam wiadomości. Powinieneś mieć hasło.
- Nie mam, bo Sophie często na nim gra.
- Ile ma lat?
- Siedem.
- Czyliii... Miałeś ją w wieku dziewiętnastu lat.
- Dokładnie.
- Czyli masz dwadzieścia sześć lat.
- Mhm.
- Jezu jaki stary.
- No właśnie.
- Nie przeszkadza mi to. Starsi są lepsi. O wiele lepsi.
Zaśmiałam się i usiadłam wygodniej na jego kolanach.
- Z czym?
- Mają lepszy... Sprzęt. Są dojrzali, pamiętaj też że faceci są cofnięci o trzy lata i mogą mi dawać super prezenty bo już pracują.
- Nie każdy pracuje w tym wieku.
- Większość.
- Czyli rozumiem, że nie przeszkadza ci jednak moja córka?
- Cholernie przeszkadza ale ją zaakceptuję.
- I będziesz się z nią bawić lalkami?
- Ugh... Muszę?
- I to jak.
- Dobra.
- Zero narkotyków, palenia i alkoholu przy niej.
- A winko?
Pokręcił głową. Jak on wytrzymuje?!
- Okej... Z kim ona teraz siedzi?
- Z ciocią.
- Mogę Ci świetnie poprawić humor.
Zaśmiałam się i go pocałowałam, a on westchnął.