- Hejka!
Usłyszałam... Jacka. Co on tu robi? Podniosłam się, a on tu wszedł i na nas spojrzał. Jack, Caleb, Baldwin, tata i Amy. Ja pierdole no nie.
- Co tu robicie?
- Aż tak bardzo przeszkadzamy?
Caleb się zaśmiał.
- Em... Nie... Baldwin...
- Hej.
Uśmiechnął się, tak samo i ja. Spojrzałam na siebie i usiadłam normalnie, a nie w siadzie skrzyżnym żeby nie mieli widoków.
- Ja może... Pójdę się przebrać.
- Nie musisz. Jak się czujesz?
Tata usiadł na fotelu.
- Dobrze.
- Mamy coś dla ciebie.
Caleb powiedział, a tata pokiwał głową.
- Tak?
Jack wyjął z kieszeni woreczek z białym proszkiem, przez co się cofnęłam na kanapie, a Chase zacisnął rękę na mojej.
- Co to kurwa ma być?
Zasłonił mi widok na woreczek. Nie... Dobrze mi idzie, ale tego potrzebuję...
- Skoro dobrze jej idzie to...
- Jeśli macie zamiar ją do tego namawiać to wypierdalajcie.
- Angel na pewno nie chcesz?
Tata spytał, a mi spłynęły łzy. Dam radę... Jestem silna, Chase mi to zawsze powtarza jak myślę o kokainie. Jestem w chuj silna i się nie dam.
- Wypierdalaj stąd.
Jest wkurwiony... I to mocno. Czuję jak zaciska rękę na mojej.
- Angel? Masz coś do powiedzenia?
- Chase przepraszam...
Wstałam, chcąc pójść do Jacka, ale on mnie na siebie pociągnął.
- Chcesz to wszystko zaprzepaścić? Miesiąc, Angel. Naprawdę chcesz się męczyć kolejny miesiąc? Teraz będzie już tylko lepiej...
- Gówno prawda.
Popłakałam się, a on westchnął i wstał, stawiając mnie na ziemi. Przytulił mnie tak, że słyszę bicie jego serca, a on zaczął się bawić moimi włosami. Okej... Spokojnie... On ma rację. Ale potrzebuję tego... Ale nie mogę. Chase się stara. Też się staram. Jestem lepsza, tak. Dam radę.
- Co wy kurwa robicie?
Jack zmarszczeł brwi, a ja westchnęłam i twardo na niego spojrzałam.
- Spierdalaj stąd. Ty też, tato. Nie mogę uwierzyć że mi zrobiłeś takie coś.
- Och, skarbie. To był test.
- Co?
- Mhm. To był test przez który przeszłaś. Znaczy, jest tu prawdziwa kokaina ale i tak byś jej nie dostała.
- Wszyscy stąd wyjdźcie.
Spojrzałam na kokainę, przez co zaczęło mi się ciężko oddychać i kręcić w głowie.
- Chase...
Przytrzymałam się go, czując że nie mogę złapać oddechu.
- Co się dzieje?
- Ja nie...
Usiadłam na kanapie, zaczynając płakać.
- Ma atak paniki.