Następnego dnia poczułam rano coś na szyi. Coś mokrego. Westchnęłam i się odwróciłam do tej osoby, a tu zobaczyłam Camela.
- Hej.
Uśmiechnął się, a ja się podniosłam.
- Camel... Hej. Em... Co tu robisz?
- Odwożę cię do szkoły.
- No błagam nie...
Z powrotem opadłam na łóżko i westchnęłam, a on się zaśmiał.
- Taak, wstawaj. No już.
- Nigdzie nie idę.
Przykryłam się mocniej kołdrą, ale ją ze mnie zdjął.
- Rusz się skarbie. Mamy pół godziny.
- Nie wyrobię się.
- Do odjazdu półtorej.
Uśmiechnęłam się i na niego spojrzałam.
- Jesteś chory.
Napiłam się wody i go na siebie pociągnęłam, a on wpił się w moje usta, od razu zdejmując mi bluzkę. Uśmiechnęłam się, rozbierając go, kiedy ktoś tu wszedł. Świetnie. Kurwa mać.
- Angel wstawa... Kurwa. Muszę... Kupę. Sorry.
Chase wyszedł, a ja z powrotem spojrzałam na Camela i się uśmiechnęłam, dalej zdejmując mu ubrania, a on zjechał pocałunkami po mojej szyi, zatrzymując się na dekolcie. Westchnęłam, odchylając głowę do tyłu. Camel jest cholernie delikatny, ale zaraz może nie być. Różnie z nim bywa i to uwielbiam. Nigdy nie wiem czego się po nim spodziewać. On chyba też nie wie czego może się spodziewać po sobie.
- Nie wiem czy jest ktoś, kto by nie uwielbiał tego kolczyka.
Powiedział przy mojej piersi, przez co się zaśmiałam.
- Na razie nikt nie narzekał.
Pocałował mnie i popchnął na drugą stronę łóżka, przez co się zaśmiałam i zgięłam nogi jak zwykle. Wszedł między nimi nade mną, kładąc dłoń na mojej kobiecości i się zdziwił, patrząc mi w oczy.
- Gdzie kolczyk?
- Musiałam wyjąć na trochę.
- W takim razie to koniec.
- Ta jasne.
Uśmiechnęłam się i owinęłam ręce wokół jego szyi, a on mnie pocałował.
- Niedługo włożę.
- Trzymam za słowo.
- Ale mógłbyś już? Odkąd tu wróciłam nie byliśmy w łóżku.
Uśmiechnął się, zjeżdżając pocałunkami niżej aż do mojego pasa i po tym do łechtaczki. Przejechał językiem, przez co westchnęłam, uśmiechając się.
- Brakowało mi tego.
- A mi cholernie brakuje kolczyka. Jest uzależniający.
- Niedługo wróci. Musisz pocierpieć.
- No oczywiście.
Znowu nade mną zawisł i powoli we mnie wszedł, przez co jęknęłam, przymykając oczy. Zaczął się we mnie poruszać i po chwili ostro przyspieszył, co na mnie zadziałało i po kilku minutach doszłam, zaciakając pięści na jego ramionach, a on na pościeli obok mojej głowy.
Oboje się ogarnęliśmy i zeszliśmy na dół, a tu Jack mi dał talerz z tostami.
- Oo, a to za co?