- Dzień dobry... Czy są państwo gotowi na złożenie zamówienia?
Kelner podszedł. Starałam łzy i na niego spojrzałam.
- Ja... Cztery sery.
Chase się zaśmiał pod nosem, przez co się uśmiechnęłam.
- Okej... Duża, mała, średnia?
- Em... Ktoś chce wziąć ze mną na pół?
Rozejrzałam się po innych.
- Ja z chęcią.
Chase się zaśmiał.
- To dużą.
- Ja... Może tą z ananasem? Tylko co ananas robi na pizzy?
Tata się zaśmiał i starł łzy.
- Tato! Pizza z ananasem jest dobra.
- No nie wiem. Ale zaryzykuję. Najwyżej się wymienimy.
Spojrzał na mnie, a ja się uśmiechnęłam i pokiwałam głową. Reszta też zamówiła i jak już przyszła pizza, usiadłam z powrotem na kolanach Chase'a i się do niego przytuliłam, biorąc pizzę.
- Dobra nie. Ta z ananasem mi nie pasuje. Jest... Fuj.
Tata się skrzywil, przez co sie uśmiechnęłam.
- Lubisz Hawajską?
Spojrzałam na Chase'a, a on wzruszył ramionami.
- Jest mi to naprawdę obojętne. Nie przeszkadza mi.
- Dobra... Tato po prostu bierz ode mnie a ja będę brała od ciebie i tyle.
- O ja też mogę!
Lara się zaśmiała.
- Super. Nie wiem jak można to jeść. Ananas na pizzy? Nie.
- Jesteś dziwny.
Oddałam mu kawałek który zdążyłam już wziąć i wzięłam hawajską, a Chase się zaśmiał i mnie pocałował w szyję.
- Poważnie chce się rzygać jak się na was patrzy.
Caleb się skrzywił. Zabiłam go wzrokiem, a on się chamsko uśmiechnął.
- Nie możecie chodzić do restauracji.
- Caleb zamknij się.
- Uuu, kocica pokazała pazurki, tak?
- O mój boże.
Zaśmiał się i puścił mi oczko.
- Też cię kocham.
Po pizzy poszliśmy do domu, a tu spojrzałam na Chase'a i się uśmiechnęłam.
- Chase...
- Hm?
- Ja... - spuściłam wzrok i westchnęłam - nieważne...
Nie dam rady... Nigdy nikomu tego nie powiedziałam oprócz taty i Jacka. Uśmiechnął się i się nade mną pochylił.
- Mów.
- To nie jest ważne...
- Okej, chcesz mi to powiedzieć?
- Ja... Tak. Ale nie potrafię...
- To ja pierwszy. Będzie Ci lepiej?
- Nie wiem.
- A poza tym, nie musisz się zmuszać żeby to powiedzieć.
- Ale chcę...
- Dawaj skarbie. Nie wyśmieję cię. Nie ma kurwa takiej opcji.