W Wigilię poszliśmy pod ich dom i zadzwoniliśmy dzwonkiem. Caleb ma związane oczy i nie ma pojęcia gdzie jesteśmy. Otworzyła nam ta jego kuzynka i się szeroko uśmiechnęła.
- Caleb!
- Ugh, Lei? Gdzie jesteśmy?
Zdjął opaskę i się rozejrzał jak ogarnął, rozszerzył oczy i pokręcił głową.
- Nie. Nie ma takiej opcji. Przecież oni mnie wyjebali.
- Ale śnieg jest super, tak wam powiem.
Chase wziął trochę z parapetu i rzucił mi nim w twarz.
- Ty jebany gnoju!
Rzuciłam się na niego, przez co się przewrócił i parsknął śmiechem.
- Angel!
- Pierdolony idiota.
- Rozmazałaś się troszkę.
- Spierdalaj.
Zaśmiał się i poczułam że mi podłożył nogę, przez co też się przewróciłam ale twarzą w zaspę śniegu. Spojrzałam na niego wkurwiona, a on przygryzł wargę żeby się tylko nie zaśmiać. Przysięgam że coś mu kurwa zrobię. Męczyłam się godzinę nad tym makijażem!
- Zapierdole cię, Davis.
- Czekam, Moore.
Podniósł się i mi pomógł wstać i jak już prawie wstałam, puścił moją dłoń.
- Ty jebana kurwo.
- Wyrażaj się, kochanie.
- Spierdalaj!
Podniosłam się i weszłam do środka, a tu jak na mnie spojrzeli, parsknęli śmiechem oprócz Caleba. On nawet nie spojrzał.
- Koniec związku?
Jack spytał.
- Tak!
Chase tu wszedł, powstrzymując śmiech i jak na mnie spojrzał, wyszedł stąd śmiejąc się. Jebany.
- Chase ja nie skończyłam!
- Nawet nie zaczęłaś!
- Cheese dupku!
Poszłam za nim i na niego spojrzałam.
- Z czego ty się kurwa śmiejesz?
- Nic, coś ty.
- Nie wkurwiaj mnie.
- Nic nie zrobiłem!
- Chase!
- No co? Och, skarbie. Zabieram cię dzisiaj na randkę.
- Nigdzie z tobą nie idę.
Rzuciłam w niego śniegiem, a on się zaśmiał i kiwnął głową.
- Okej, jak chcesz. Na pewno nie idziesz?
- Nie. Mam cie w du...
Uklęknął przede mną. Kurwa. Proszę zawiąż sznurówki. Jebany nie ma sznurówek... O ja pierdole. Wyjął coś z kurtki i się zaśmiał.
- Jak myślisz, co tu jest?
Nie chcę tu kurwa płakać.
- Twarz mi zamarza.
Wstał i z powrotem schował pudełeczko, a po tym położył dłonie na moich policzkach. Są cieplutkie. Ja pierdole.
- Wiem że to wcześnie i szybko i zrozumiem jeśli się nie zgodzisz... Jesteśmy razem miesiąc.