78. "Nie boję się ciebie."

4.9K 350 280
                                    

Wbiegli tu jacyś państwo, a Charlie się zerwał.

- Jak się czuje Angel?

- Co tu robicie?

Charlie spytał.

- Jak to co robimy? Charles nasza wnuczka leży w szpitalu.

Och, czyli jej dziadkowie. O ja pierdole.

- Nie pierwszy raz. Kto wam powiedział?

- Jack. Zadzwoniłam do niego, a on powiedział że jesteście w szpitalu i nie może rozmawiać.

- Jack? Doskonale wiesz, że...

- Zadzwoniła do mnie. Nie wiem po co i nie znałem numeru ani głosu. Powiedziałem że nie mogę gadać i tyle.

- Och, Jack, kochanie. Jesteśmy twoimi dziadkami.

- Tak, to już wiem.

- Twój tata was od nas odciął. Charles jak mogłeś? Jesteś taki... Nic się nie zmieniłeś.

- Moja córka kurwa może umrzeć, a wy jak zwykle... Nieważne. Wypierdalać.

- Jesteśmy twoimi rodzicami.

- Mam to gdzieś. No już, żegnam. Angel nie potrzebuje waszego wsparcia.

- Charles...

- Spierdalaj. Od dwudziestu pięciu lat się nie odezwaliście.

- Nieprawda. Jak już to z dwadzieścia...

- Jack ma dwadzieścia trzy lata, plus rok ciąży. Dwadzieścia cztery.

- I co z tego masz? Ta twoja dziewucha nie żyje, a tak to byś miał nasze wsparcie od zawsze. To przez nią się od siebie odsunęliśmy.

Charlie zacisnął pięści, a Elle wstała.

- Nie mogę się z państwem zgodzić.

- A ty niby kim jesteś?

- Dziewczyną Caleba. Jestem z zamożnej rodziny i każdy ode mnie oczekiwał że będę... Że będę jak każda inna kobieta w rodzinie oprócz mojej mamy.

- I co my z tym mamy wspólnego?

- Jack mi mówił że tata Angel też z takiej był i zakochał się w... Kimś, kogo rodzina nie zaakceptowała bo nie miała pieniędzy.

- Tak. I spójrz jak skończyła.

- Skąd wiecie że to nie przez was? Nie chcę rzucać oskarżeniami, ale... Mama Angel i Jacka nie wytrzymała psychicznie. Może nie wytrzymała presji? Może... Może nie mogła zaakceptować siebie bo rodzice jej ukochanego ją odrzucili? Ona wam nic nie zrobiła i oceniliście ją tylko po tym, że była z innej rodziny niż tata Angel. Moja rodzina nie ma pojęcia o Calebie.

- To co mówisz jest niedorzeczne.

- Nie, szczerze mówiąc to ma sens.

Caleb się odezwał.

- Jak mam poznać jej rodzinę to mnie po prostu kurwa skręca w środku. Dosłownie. To jest duży stres jak rodzina chłopaka lub dziewczyny cię nie akceptuje.

- A ty kim jesteś?

- Przyjacielem Angel.

- Moim synem.

Charlie powiedział. Caleb rozchylił usta, a Elle usiadła z powrotem obok niego.

- Słucham? Niby z kim?

- Adoptowanym. Też wam się nie podoba? Zawsze mieliście uwagi co do adopcji.

- Tak i słusznie. Spójrz jak on...

Guardian  || ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz