W domu poszłam do siebie i się położyłam, kiedy ktoś tu wszedł.
- Angel...
Jack usiadł na łóżku. Zaśmiałam się i pokręciłam głową.
- Spierdalaj.
- Nie miałem nic wspólnego z zakładaniem kamery...
- Ale pewnie oglądałeś z tatą, hm? Zamiast mi powiedzieć.
- Nie chciałem cię stresować.
- Słońce ty moje... Ajć. Może przyjdę później.
Chase się zaśmiał i rzucił we mnie jakimś miśkiem.
- Co to?
- Od Autumn. Jak pacjentowi dobrze idzie to daje mu nagrody. No tylko tym ulubionym.
- Nie idzie mi dobrze. Za co to?
- Rzuciłaś ćpanie. Dobrze ci idzie.
Szeroko się uśmiechnęłam i spojrzałam na tego miśka. Ma fioletowe oczy...
- Podoba mi się.
Uśmiechnęłam się, a on się zaśmiał.
- Jack...
- Tak, jasne. Ale... On wiedział a normalnie gadacie.
- Chciał mi powiedzieć.
- Ja też.
- Jack współpracujesz z tatą, co mam sobie pomyśleć?
Wyszedł, a Chase się obok mnie położył i wziął ode mnie misia.
- A dostanę naklejkę dzielny pacjent? Zawsze taką chciałam.
- Nigdy nie dostałaś?
- Nie. Tata zawsze brał lekarzy do domu, a oni nie dawali naklejek.
- Załatwię ci taką.
Zaśmiałam się i się na nim położyłam, a on mnie pocałował w czoło.
- Wszystko okej? Chcę się tylko upewni... Ojeeej.
Amy tu weszła.
- Co?
- Uroczo razem wyglądacie. Mm... Wasze dzieci by były piękne.
- Sabine i Jaxon na pewno będą piękni.
Zaśmiałam się, a ona uniosła brwi.
- Co?
- Już nazwaliśmy nasze dzieciątka.
- Uroczo. Więc... Jesteście może razem? Błagam od początku was shipuje.
- Nie.
Powiedziałam, a Chase ścisnął mój pośladek tak, żeby Amy nie zauważyła.
- Ugh, poczekam.
Wyszła stąd, a ja się zaśmiałam i spojrzałam na Chase'a.
- Co to było?
- Nie chcę żeby gadali. Ej, przyznaj że to jest podniecające tak w ukryciu.
- Oczywiście. Cholernie podniecające.
Przewrócił oczami, a ja się zaśmiałam i go pocałowałam.
- Obiecałeś że jak z tego wyjdę to gdzieś polecimy.
- Fakt. Zapomniałem o tym. Gdzie chcesz lecieć, kochanie?
- Hmm... To może... Malediwy?
- Okej, spoko.