- Halo!
Poczułam że ktoś mną trzęsie, więc się zerwałam, leżąc na Chase'ie.
- Kurwa, co?
Spojrzałam na wkurzonego Jacka, przez co się zaśmiałam, opuszczając głowę na klatkę piersiową Chase'a. O kurwa.
- Jebany idioto wstawaj.
Walnął Chase'a, który się nawet nie poruszył.
- Dlaczego u ciebie śpi?
- Po prostu. Jack daj spokój...
- Angel, kurwa. On ma prawie dwadzieścia cztery lata.
- Co z tego? Nie pieprzymy się. Tylko razem spaliśmy.
Pomijając chwilę w której się pożeraliśmy.
- Uważaj na siebie.
- Dlaczego każdy mi to powtarza? Uważam na siebie.
- Jasne.
Wyszedł stąd, więc spojrzałam na Chase'a, który dalej śpi.
- Chase, wstawaj.
Wzięłam telefon, ciągle na nim leżąc i spojrzałam na godzinę.
- Jest dwunasta. Chase.
Walnęłam go w klatkę piersiową, ale to na nic. Ugh...
- Chase, Chryste.
Pocałowałam go, zjeżdżając od razu na szyję i klatkę piersiową, a po tym jeszcze niżej, aż do gumki jego bakserek. Zobaczyłam że się przebudził, przez co się uśmiechnęłam.
- Dzień dobry Panu.
- O kurwa jak zajebiście mi się spało.
Przytulił mnie do siebie i westchnął.
- Idę się ogarnąć.
Chciałam wstać, ale mnie złapał i obrócił tak, że wylądowałam pod nim.
- Mężczyzna chce buziaczka, tak?
- Cholernie.
Uśmiechnęłam się i owinęłam ręce wokół jego szyi.
- Zrobisz mi śniadanko?
- Zależy jaki będzie buziak.
- Cholernie dobry.
Zaśmiałam się, gryząc jego dolną wargę i za nią ciągnąc. Pocałował mnie i wsunął język do moich ust. Położyłam się wygodniej i jęknęłam mu w usta, jeżdżąc dłońmi po jego plecach oraz bicepsach.
- Wystarczy na śniadanie?
- Jeszcze chwila.
Znowu złączył nasze usta razem, przez co się zaśmiałam, obracając go tak, że na nim siedzę.
- Mogę się ubrać?
Uśmiechnęłam się, a on się zaśmiał.
- Jeśli masz zamiar zejść na dół to tak, nawet musisz się ubrać.
- Czyli tak nie mogę?
- Nie.
- A mogę twoją koszulkę?
- Chcesz?
- Jeszcze pytasz?
- Możesz sobie wziąć.
Wzruszył ramionami, przez co się uśmiechnęłam i zgarnęłam koszulkę Chase'a, zdejmując z siebie piżamę i założyłam jego szarą bluzkę, którą miał na sobie.