Pov. Angel.
Wyszłam z pokoju już spakowana i zeszłam na dół, a tu każdy na mnie spojrzał. Was też miło widzieć.
- Chcesz naleśniki?
Caleb na mnie spojrzał. Pokręciłam głową, patrząc do torebki czy wszystko mam.
- Zjedz coś...
- Nie jestem głodna.
- Nic dzisiaj nie zjadłaś. Coś się stało?
- Nie.
Tata tu wszedł i nalał sobie kawy. Zazwyczaj bierze herbatę.
- Dopiero się wstało?
Caleb się zaśmiał.
- Spierdalaj. Koka, amfa i ecstasy do rozwozu. Zarobione pieniądze przekażcie Angel.
- Nie, nie będzie mnie.
- Co?
Pierwszy raz na mnie spojrzał i od razu jego wzrok powędrował do walizki.
- Gdzie jedziesz?
- Lecę do Baldwina.
- Nie. Chcą cię tam zabić.
- Mówi się trudno.
- Angel. Jesteś na celowniku.
- Równie dobrze tutaj mogą mnie zabić. Nie robi różnicy.
- Chase leć z nią.
- Nie. Sama tam lecę i nie chcę nikogo. Będę z Baldwinem. Ktoś coś jeszcze ode mnie chce?
- Witam rodzinkę.
Zamarłam. To ten głos... Przez lata go nie słyszałam.
- Wypierdalaj stąd.
Tata od razu powiedział.
- Co cię ugryzło? Angel, miło cię widzieć...
Przejechał dłonią po moich plecach, przez co odruchowo w jego towarzystwie wyjęłam pistolet i przyłożyłam mu go do czoła.
- Zrobiłaś się ostra.
- Nie dotykaj mnie, zboczeńcu.
- Co ci się stało, słońce? Byłaś taką grzeczną dziewczynką...
- Strzelę!
- Nie zrobisz tego. Jesteś za słaba. Tak samo jak byłaś kilka lat temu. Pamiętasz, jak chciałaś we mnie strzelić? Nie udało ci się.
Zacisnęłam pięści i mocniej mu ją przycisnęłam do czoła.
- Angel... Zostaw pistolet...
Tata do mnie podszedł, więc jeszcze mocniej przycisnęłam, a on przejechał palcem od mojej szyi aż do dekoltu.
- Jak ostatnio cię widziałem byłaś... Mniejsza. Urosło ci co nieco.
Zaczęłam się pocić, a moje serce jeszcze bardziej zaczęło bić. Chcę to zrobić... Ale nie potrafię. Już to zrobiłam dwa razy, mogę i trzeci. Nic to nie zmieni. Dawaj, Angel. Zniszczył ci życie. Nie miał skrupułów. Miał gdzieś twoje uczucia i jak widać dalej ma. Strzel mu w ten durny łeb.
- Angel nie rób tego...
Chase do mnie podszedł.
- Nie dotykajcie mnie, bo strzelę!
- Jasne. Już to widzę.
- Nie prowokuj jej!
Tata się na niego wydarł, a ja się poprawiłam, mocniej stając na nogach.