Lexy
Jest poniedziałek rano i właśnie wraz z Marcinem żegnamy się z moją rodziną, ponieważ właśnie dzisiaj wracamy do Warszawy
ML - mam nadzieję że jeszcze kiedyś przyjedziesz do nas z Lexy - powiedziała zwracając się do Marcina
M - bardzo chętnie haha - zaśmiał się odwracając swój wzrok w moją stronę
L - no ty my już jedziemy - powiedziałam po czym pożegnaliśmy się z każdym po kolei i wsiedliśmy do samochodu tym samym ruszając w drogę.
L - cieszę się że polubiłeś moją rodzinę - powiedziałam uśmiechając się do chłopaka
M - haha to ja się cieszę że oni polubili mnie
L - najlepszy kontakt złapałeś chyba z Erickiem prawda? - zapytałam żeby utwierdzić się w moim przekonaniu
M - prawda - powiedział słodko się śmiejąc ( znalazłam nowe określenie już nie będzie cały czas "cicho się śmiejąc" haha)
L - w sumie fajnie że się dogadaliście bo chyba najbardziej obawiałam się że to właśnie z nim się nie dogadasz - powiedziałam uśmiechając się do chłopaka
M - Lexy nie powinnaś się za mnie obawiać - powiedział kładąc rękę na moim kolanie
L - wiem, ale czasami się nie da haha - powiedziałam po czym razem z chłopakiem się zaśmialiśmy
Reszta drogi minęła nam jak zawsze na wygłupach, kiedy wróciliśmy do domu standardowo powitali nas Stuart z Agatą dopytując się o wszystko po chwili chłopcy zaczęli dyskutować na jakieś męskie tematy więc ja z Agatą postanowiłyśmy się ulotnić.
A - to opowiadaj jak tam twoja rodzina zareagowała na Marcina?
L - bardzo dobrze nawet z Erickiem się dogadał
A - uuu to już coś - powiedziała na co obie się zaśmiałyśmy
L - nawet bardzo w sobotę stwierdzili że wypiją sobie we dwójkę pół litra - powiedziałam na co dziewczyna się zaśmiała
A - lepiej że w domu niż w klubie
L - racja
A - a tak w ogóle to jak tam sytuacja między wami?
L - tak samo jak przed wyjazdem jesteśmy ze sobą bardzo blisko, ale nie jesteśmy razem
A - jezu ile to się będzie jeszcze ciągło, od pierwszego spotkania macie się ku sobie a dalej nie jesteście razem - powiedziała na co tylko wzruszyłam ramionami
A - ja z wami kiedyś nie wytrzymam ileż można być tylko przyjaciółmi czując coś do siebie
L - najwidoczniej długo - powiedziałam obojętnie co trochę ją zdziwiło
A - dlaczego jesteś taka obojętna?
L - Agata po prostu już tyle osób pytało jakim cudem jeszcze nie jesteśmy razem że udzielanie obszernej odpowiedzi za każdym razem stało się męczące
A - no dobrze - powiedziała przewracając oczami
A - ale i tak nigdy was nie zrozumiem
L - nie wymagam tego od ciebie bo sama nas nie rozumiem - powiedziałam śmiejąc się do dziewczyny
Później już tylko plotkowałyśmy i rozmawiałyśmy o głupotach prawie do 23, więc kiedy weszłam do pokoju Marcina chłopak już spał, położyłam się obok niego i wtulając się w jego tors zasnęłam.
Rano obudził mnie dźwięk tłuczonego szkła dobiegający z dołu oraz siarczyste kurwa wypowiedziane, a raczej wykrzyczane przez Marcina. Bez zastanowienia pośpiesznie zbiegłam na dół gdzie na podłodze ujrzałam rozbity talerz i zdenerwowanego Marcina
L - co się stało ? - zapytałam troskliwie
M - nic - odpowiedział wkurzony
L - to że ci talerz z rąk wyleciał nie znaczy że możesz wyżywać się na mnie - warknęłam zdenerwowana
M - masz rację przepraszam - powiedział podchodząc i mnie przytulając
L - pokaż opatrzę ci to - powiedziałam sięgając po apteczkę, tak tak wiem przed chwilą byłam na niego zła, a teraz już nie jestem i opatruję mu ranę dla was może to być dziwne, ale dla nas to po prostu codzienność
M - jeszcze raz strasznie cię przepraszam - powiedział spuszczając głowę
L - Marcin nic się nie stało po prostu byłeś zły ja też czasami miewam humorki więc spokojnie - powiedziałam z uśmiechem na co humor Marcina automatycznie się poprawił. Opatrzyłam chłopakowi ranę i posprzątałam rozbity talerz w czasie kiedy Marcin robił nam jajecznicę. Po jedzeniu wyszliśmy na ogród i w ciszy siedzieliśmy na dużej pufie pod kocykiem wtuleni w siebie.
_______________________________________
Miłego dnia
Do wieczora 👋
CZYTASZ
Oni muszą być razem - MarcinxLexy (zakończona)
Random„... my jednak widzimy jak na siebie patrzą i chcemy ich jakoś połączyć."