Lexy
Dzisiaj urodziny Marcina noi jak już wiecie mam dla niego niecodzienny prezent i nie ukrywam że strasznie się stresuje, ale wsparcie pani Anety bardzo dużo mi dało i jestem o wiele spokojniejsza niż na samym początku. Wspólnie wymyśliłyśmy że kupię mu bluzę którą spakuje razem z pudełeczkiem z testem ciążowym, nie ukrywam że jestem zadowolona z tego pomysłu i mimo stresu który mi towarzyszy nie mogę się już doczekać jego reakcji, mam nadzieję że pozytywnej.
Po przemyśleniach zeszłam na dół gdzie wspólnie z panią Anetą przygotowałyśmy urodzinowe śniadanie, które mamy zjeść wszyscy wspólnie. Kiedy wszyscy zebraliśmy się już w kuchni, tato Marcina poszedł po niego i po chwili razem byli już na dole wtedy wszyscy zaczęliśmy śpiewać sto lat po czym wspólnie usiedliśmy do posiłku.Po śniadaniu przyszedł czas na prezent, więc wstałam od stołu i pobiegłam po niego do pokoju Tosi, która pozwoliła mi go u siebie ukryć.
L - Marcin to dla ciebie - powiedziałam podając chłopakowi duże pudełko na co jego mama szczerze się uśmiechnęła i podeszła do mnie, aby łapiąc mnie za rękę podnieść mnie na duchu
M - dziękuję - powiedział dając mi buziaka - kochanie co ty taka blada - dodał zmartwiony dotykając mojego policzka
A - o Boże za dużo gadasz, otwieraj już a nie stresujesz dziewczynę jeszcze bardziej - zaśmiała się na co Marcin niechętnie zabrał się za otwieranie prezentu
MARCIN
Kiedy otworzyłem pudełko ujrzałem ładna bluzę i karteczkę z życzeniami na co na mojej twarzy pojawił się uśmiech
M - dziękuję - powiedziałem przyulając lekko dziewczynę, na co ta lekko odsunęła mnie od siebie i powiedziała
L - tam jest jeszcze coś pod spodem
Kiedy zobaczyłem że dziewczyna coraz bardziej się denerwuje ja różnież troszeczkę się zdenerwowałem. Powoli podniosłem bluzę, pod którą ujrzałem małe pudełeczko co nieco mnie zdziwiło, popatrzyłem na dziewczynę która zachęciła mnie skinieniem głowy do otwarcia coraz bardziej się stresując.
Wziąłem więc pudełeczko do ręki i powoli je otworzyłem, ale to co tam zobaczyłem wprawiło mnie w osupienie, patrzyłem przez chwilę na dwie kreski widniejące na teście ciążowym zapewne mojej dziewczyny. W pomieszczeniu panowała cisza a wszyscy przyglądali mi się, czekając na moją reakcje. Do moich jak i do oczu dziewczyny zaczęły napływać łzy na co ta dotknęła mojej ręki i cicho powiedziałaL - Marcin ja... Ja przepraszam
M - za co - zapytałem zdziwiony na co dziewczyna lekko się zdezorientowała - kochanie jestem w tym momencie najszczęsliwszym człowiekiem na tej planecie - dodałem uśmiechając się na co dziewczyna mocno mnie przytuliła
L - kocham cie
M - ja ciebie też - odpowiedziałem dając jej czułego buziaka w usta
TM (tata Marcina) - no to co wnuka trzeba opić - zaśmiał się podnosząc do góry szklankę z wodą. Po chwili wszyscy uśmiechnięci siedzieliśmy przy stole
CZYTASZ
Oni muszą być razem - MarcinxLexy (zakończona)
Random„... my jednak widzimy jak na siebie patrzą i chcemy ich jakoś połączyć."