SKIP TIME ( 27 GRUDNIA)
Marcin
Wstałem dzisiaj wcześniej niż zwykle ponieważ mam jechać po Lexy była 7 rano w sumie wstawanie o tej porze nie jest do mnie podobne i mógłbym wstać i wyjechać trochę później, ale stwierdziłem że dzisiaj trochę się poświęcę żeby jak najwcześniej znaleźć się przy dziewczynie. Ogarnąłem się i zszedłem na dół gdzie czekało na mnie śniadanie przygotowane przez moją mamę
M - dziękuję mamuś - powiedziałem całując kobietę w policzek
A - nie ma za co, o której jedziesz?
M - nie wiem, zjem, wyniosę walizki pożegnam się z wami i będę spadał
A - okej, a kiedy znowu nas odwiedzisz? - zapytała z uśmiechem
M - przyjadę z Lexy jakoś po powrocie ze Stanów
A - no bez Lexy to nawet nie przyjeżdżaj - zażartowała na co się zaśmiałem - ale nie ukrywam że mam nadzieję że przyjedziecie już jako para - dodała na co mimowolnie się uśmiechnąłem, może faktycznie powinienem coś w końcu zrobić w końcu z Lexy znamy się już ponad 8 miesięcy
Lexy
Dzisiaj ma przyjechać po mnie Marcin, cieszę się bo mimo wszystko strasznie się za nim stęskniłam, właśnie leżałam w łóżku i przeglądałam instagrama kiedy nagle do mojego pokoju wpadł Eric
L - co cię opętało? - zapytałam patrząc ze zdziwieniem na chłopaka
E - nic o której przyjeżdża po ciebie twój chłopak - powiedział na co uśmiech mimowolnie pojawił się na mojej twarzy
L - Eric Marcin to nie mój chłopak - odpowiedziałam na co się zaśmiał
E - jeszcze nie, to o której przyjeżdża? - zapytał chcąc jak najszybciej usłyszeć odpowiedź
L - nie wiem o 8 pisał do mnie że wyjechał, a jest 12 więc jeszcze trochę mu to zajmie - powiedziałam na co chłopak się uśmiechnął i wyszedł z mojego pokoju, ja nie wiedząc co się właśnie stało postanowiłam zadzwonić do Marcina
L - Halo i jak tam ci się jedzie?
M - a w sumie dobrze na drodze jest mały ruch nie ma korków ani żadnych wypadków więc jest git jakoś za półtoraj do dwóch godzin powinienem być - powiedział na co się uśmiechnęłam
L - to dobrze Marcin ja nie zawracam ci już dupy jedź bezpiecznie dobrze?
M - dobrze - powiedział cicho się śmiejąc
L - to do zaraz uważaj na siebie
M - do zaraz - odpowiedział po czym się rozłączyłam
Minęły już prawie trzy godziny od mojego telefonu do Marcina, a go nie dość że jeszcze nie było to na dodatek jeszcze nie odbierał telefonu, ja rozumiem że może stoi w jakimś korku, ale mógłby chociaż zadzwonić że będzie później - z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu na którego ekranie widniał numer Marcina co bardzo mnie ucieszyło, szybko odebrałam telefon i już miałam opieprzać go za to że nie odbierał, kiedy w słuchawce odezwał się głos, ale nie był to głos Marcina co mnie zmartwiło
P - Dzień dobry pani Lexy Chaplin?
L - tak, coś się stało? - mówiłam a moje ciało przeszywał nieprzyjemny dreszcz, którego choćbym chciała nie mogłam się pozbyć
P - tak, pan Marcin miał wypadek - powiedziała na co po moich policzkach zaczęły spływać łzy
L - wszystko z nim w porządku? - mówiłam załamującym się głosem
P - niestety nie koniecznie, pan Marcin jest w stanie krytycznym i aktualnie został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej - powiedziała na co jeszcze bardziej się rozpłakałam
L - kiedy się obudzi? - zapytałam cała się trzęsąc
P - niestety nie wiadomo czy kiedykolwiek w ogóle się obudzi, następne dwie doby będą decydujące, bardzo mi przykro - powiedziała na co nie byłam w stanie odpowiedzieć zupełnie nic, pielęgniarka podała mi tylko adres szpitala, po czym się rozłączyła, a ja ponownie zalałam się łzami których nie mogłam powstrzymać, zaczęłam krzyczeć i uderzać rękoma o podłogę, nagle się obudziłam, a nad sobą zobaczyłam zmartwionego Marcina, któremu od razu rzuciłam się na szyje (kto się spodziewał że to jest tylko sen?)
M - wszystko w porządku? - zapytał zmartwiony, na co mocniej go przytuliłam i powiedziałam
L - teraz już tak
M - co ci się śniło?
L - że miałeś wypadek i było z tobą bardzo źle - powiedziałam na co chłopak się zaśmiał
M - wiedziałem że się martwisz, ale nie że aż tak bardzo - powiedział siadając obok mnie i łapiąc mnie za rękę - już dobrze, jestem tutaj - dodał gładząc mój policzek
L - wiem - powiedziałam po czym się w niego wtuliłam
M - to co jedziemy? - zapytał na co przytaknęłam
Kiedy zeszliśmy na dół zaczepiła nas moja mama
ML - wy chyba nie myślicie że ja wam pozwolę dzisiaj jechać, Marcin pewnie jest zmęczony wyjedziecie jutro rano i bez dyskusji
M - ale ja naprawdę nie jestem zmęczony - powiedział z uśmiechem
ML - bez dyskusji, siadajcie do stołu - powiedziała na co popatrzyłam na Marcina zrezygnowanym wzrokiem
M - no ty chyba nie mamy wyjścia i musimy zostać do jutra - zaśmiał się patrząc na moją zrezygnowaną minę
L - chyba tak - powiedziałam z uśmiechem po czym usiedliśmy do stołu
_______________________________________
Miłego dnia 😘💓
CZYTASZ
Oni muszą być razem - MarcinxLexy (zakończona)
Aléatoire„... my jednak widzimy jak na siebie patrzą i chcemy ich jakoś połączyć."