93. "Co ci nie pasuje?"

2.8K 232 136
                                    

- Lewis?

Maya na mnie spojrzała i położyła się obok.

- Daj spokój...

- Amy da sobie radę. To silna baba. W przyszłości będziecie się z tego śmiać. Pamiętasz jak ja nawiałam bo chciałam do braciszka?

- Pamiętam...

Uśmiechnąłem się, a ona się zaśmiała.

- Dobrze wam zrobi taki dystans przez kilka dni. Amy nie może wiecznie na tobie polegać.

- Ma tylko mnie.

- Wiem. Ale uwierz że da sobie radę i wytrzyma do poniedziałku.

- Chcę do niej pojechać.

- Mmm... Ja wiem. Widzę to. Możemy się napić, jeśli to ci pomoże.

- Nie ma tu nic.

- Zakosiłam Cole'owi butelkę wódki i wina. Im się raczej już nie przyda, skoro Sarah nie może pić.

- Racja.

Zaśmiała się i się na mnie położyła.

- To idziemy pić.

Pocałowała mnie i ze mnie zeszła.

- Ej Maya.

- No?

Spojrzała na mnie przy drzwiach.

- Jak powiedzieć Amy że Lena nie jest jej matką?

- Amy o tym wie. Po prostu uważa ją za swoją drugą mamę, bo nie ma prawdziwej, która by się nią zajęła i dała jej przykład.

Kiwnąłem głową, a ona się uśmiechnęła i z powrotem do mnie podeszła, siadając mi na kolanach.

- Nie przejmuj się... Amy naprawdę nie potrzebuje aż tak matki.

- Każde dziecko potrzebuje. Ojciec nie da tego samego.

- Ty dajesz. Widziałam jak ją pomalowałeś, a ona ciebie.

Szybko podniosłem na nią wzrok, a ona się zaśmiała. No nie wierzę kurwa że ktoś to widział.

- Oboje się z siebie śmialiście bo jedno i drugie nie potrafi używać kosmetyków, ale mimo wszystko Amy się podobało. Przybiegła później do mnie i powiedziała że tatuś jej zrobił makijaż.

- Zapomnij o tym co widziałaś.

- Wystarczasz jej jako ojciec i matka. Amy po prostu próbuje mieć taką osobę, ale wie że jej nie potrzebuje.

- Skąd to wszystko wiesz?

- Zapisałam się na psychologię.

Tego się nie spodziewałem.

- Kiedy?

Zmarszczyłem brwi, a ona się uśmiechnęła, bawiąc moimi włosami na rękach.

- Trzy lata temu. Interesuje mnie to.

- Dlatego jesteś taka mądra. Każdy na psychologii jest mądry.

- Nieprawda. Mam w klasie takich idiotów że nie da się ich czasami słuchać. Śmieją się z różnych problemów innych. Jak mieliśmy praktyki, to byliśmy na kilka sesjach. Znaczy, to nie były praktyki, pokazywali nam jak to działa. Każdy z nas był przez cały dzień z psychologiem.

- I jak?

- Mi się bardzo podobało. Nawet doradziłam małżeństwu co mają zrobić i jednej dziewczynie też pomogłam. Ta psycholog powiedziała że jestem do tego stworzona i dostałam szósteczkę. Ale inni na przykład później jak wrócili, śmiali się z problemów ludzi. Jakby oni żadnych nie mieli.

I Will Never Forget Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz