- Sarah?
- Hm? Co?
Podniosła się z łóżka i na mnie spojrzała.
- Jak się czujesz?
Kurwa chciałem być dla niej dupkiem żeby ją odepchnąć, ale się do cholery nie da.
- Daj mi spokój...
Uśmiechnąłem się, a ona na mnie spojrzała i zmarszczyła brwi.
- Co cię tak kurwa bawi?
- Ty.
- Ja? Cole do cholery poważnie bawi cię to że ryczę?
- Czy ja powiedziałem że bawi mnie to że ryczysz? Bawi mnie to że bez przerwy mnie chcesz jakoś odepchnąć.
Zdjąłem marynarkę, bo jest tu cholernie gorąco i usiadłem na łóżku, a ona westchnęła.
- Skoro wiesz że chcę cię odepchnąć, to chyba powinieneś wyjść.
- Wiesz, że nie jesteście w tym mieszkaniu bezpieczne? Prędzej czy później dowie się że kłamałem i kim jestem. Nie ma w tym budynku żadnej ochrony, ani kamer, a drzwi łatwo wyłamać.
- Nie stać mnie na...
- Nie pierdol głupot, Sarah. Łącznie z Leną macie prawie piętnaście tysięcy miesięcznie. Stać was na wynajęcie czegoś lepszego gdzie chociaż będą kamery albo ochrona.
- Muszę opłacać psychologa. Psycholodzy nie są tu tani.
- Ile?
- Cztery tysiące.
- Okej, macie dziesięć tysięcy. Dalej was stać.
- Kurwa, Cole. Nie wtrącaj się.
- Ubieraj się.
- Co?
- No już, pakuj rzeczy. Mam u siebie trzy wolne pokoje.
- Pojebało cię.
- Ciebie że chcesz tu zostać. Załatwimy sprawę i możesz sobie tu wrócić.
- Nie chcę.
- On ma rację... Nie chcę cię dobić, ale pamiętasz co zrobił Damianowi? Też byłam w tym samochodzie i też miałam umrzeć. On tu wróci...
Lena powiedziała, przez co Sarah pokręciła głową jak znowu spłynęły jej łzy.
- Mam to gdzieś. Niech mnie zabije, nie dbam o to.
Poddała się do reszty. Ja pierdole...
- Zaraz wrócę.
Wstałem i poszedłem do salonu, a tu zadzwoniłem do Lewisa.
- Co tam? Jestem zajęty.
- Możesz zadzwonić do Sarah'y? Potrzebuje cię i to cholernie mocno.
- Co się stało?
- Wasz ojciec wrócił... Po prostu nie mów jej że wiesz. Wie gdzie Sarah mieszka, a ta nie chce się ruszyć z tego mieszkania. Jest z nią bardzo źle.
- Po chuj wrócił? Dobra, dzwonię do niej.
Rozłączyłem się i po chwili usłyszałem telefon w torebce Sarah'y. Wziąłem całą torebkę i jej zaniosłem, a ona westchnęła.
- Halo? Nie. Wszystko okej. Lewis na pewno.
- Ja pierdole, Sarah. Już raz go okłamywałaś.