Pov. Sarah.
Rano jak Maya nie zeszła na śniadanie, poszłam do niej i zapukałam, ale się nie odezwała.
- Maya? Śpisz jeszcze...? Wiesz, że masz szkołę?
Powoli do niej weszłam, a tu zobaczyłam jak leży cała przykryta kołdrą.
- Nie idę.
Płakała? Uh... Podeszłam do niej i ją odkryłam, od razu widząc ją zapłakaną z misiem, którego zabrała Amy.
- Co się dzieje?
- Straciłam go...
- Co?
- Powiedział że mogę do niego zadzwonić jak będę miała dwadzieścia jeden lat.
- Na pewno możesz do niego zadzwonić nawet teraz.
- Ale chodzi o coś więcej. Tęsknię za nim... Brakuje mi go. Chciałabym żeby było tak jak kiedyś.
- Kochanie... Chodź tu. O co wam w końcu poszło?
- O randkę. Wiem że ma dużo pracy, że musi się zająć Amy... Ale gdzie było dla mnie miejsce w tym wszystkim?
- Co byś komuś doradziła z takim problemem? Idziesz na psychologię, posłuchaj swoich rad.
- Nie nadaję się do tego.
- Nie wątp w siebie przez złamane serduszko. Ej, nadajesz się... Milion razy jak się pokłóciłam z Colem to ty nas ratowałaś i ty nam doradzałaś. Posłuchaj swoich rad.
- Nie potrafię. Jak na razie mam zamiar się użalać nad swoją głupią dupą.
- Przynieść ci śniadanko?
- A co zrobiłaś?
- Tosty.
- Mhm... Tak...
Uśmiechnęłam się i zeszłam na dół po jej talerz, od razu jej zanosząc je do pokoju.
Wieczorem zadzwoniłam do Lewisa z małym na rękach i westchnęłam.
- No?
On kurwa spał o tej godzinie? Ma zachrypnięty głos.
- Lewis... Co się stało między tobą a Mayą?
- Pokłóciliśmy się.
- Okej, wiem, ale dlaczego ją tak odpychasz?
- Nie odpycham jej w żaden sposób.
- Powiedziałeś że ma zadzwonić jak będzie miała dwadzieścia jeden lat.
- Powiedziała że chce coś przeżyć, nie będę jej ograniczał.
- Lewis ona naprawdę się do ciebie przywiązała...
- A ja nie?
Zobaczyłam że Cole wszedł do domu, przez co się uśmiechnęłam.
- Nie możecie porozmawiać? I nie możesz wziąć ją na tą jedną randkę skoro się tak uparła?
Cole mnie pocałował i położył obok czekoladę, przez co szeroko się uśmiechnęłam. Jejku kochany.
- Tu już nie chodzi o randkę, tylko o to że jest młoda. Ograniczałem ją. Spójrz ile poznała osób jak nie siedziała u mnie.
- Jakoś nie jest z tego powodu szczęśliwa.
Wziął ode mnie Tony'ego, więc usiadłam wygodniej i odchyliłam głowę do tyłu.