108. "Wrócicie do siebie."

2.5K 168 88
                                    

Pov. Sarah.

Rano jak Maya nie zeszła na śniadanie, poszłam do niej i zapukałam, ale się nie odezwała.

- Maya? Śpisz jeszcze...? Wiesz, że masz szkołę?

Powoli do niej weszłam, a tu zobaczyłam jak leży cała przykryta kołdrą.

- Nie idę.

Płakała? Uh... Podeszłam do niej i ją odkryłam, od razu widząc ją zapłakaną z misiem, którego zabrała Amy.

- Co się dzieje?

- Straciłam go...

- Co?

- Powiedział że mogę do niego zadzwonić jak będę miała dwadzieścia jeden lat.

- Na pewno możesz do niego zadzwonić nawet teraz.

- Ale chodzi o coś więcej. Tęsknię za nim... Brakuje mi go. Chciałabym żeby było tak jak kiedyś.

- Kochanie... Chodź tu. O co wam w końcu poszło?

- O randkę. Wiem że ma dużo pracy, że musi się zająć Amy... Ale gdzie było dla mnie miejsce w tym wszystkim?

- Co byś komuś doradziła z takim problemem? Idziesz na psychologię, posłuchaj swoich rad.

- Nie nadaję się do tego.

- Nie wątp w siebie przez złamane serduszko. Ej, nadajesz się... Milion razy jak się pokłóciłam z Colem to ty nas ratowałaś i ty nam doradzałaś. Posłuchaj swoich rad.

- Nie potrafię. Jak na razie mam zamiar się użalać nad swoją głupią dupą.

- Przynieść ci śniadanko?

- A co zrobiłaś?

- Tosty.

- Mhm... Tak...

Uśmiechnęłam się i zeszłam na dół po jej talerz, od razu jej zanosząc je do pokoju.

Wieczorem zadzwoniłam do Lewisa z małym na rękach i westchnęłam.

- No?

On kurwa spał o tej godzinie? Ma zachrypnięty głos.

- Lewis... Co się stało między tobą a Mayą?

- Pokłóciliśmy się.

- Okej, wiem, ale dlaczego ją tak odpychasz?

- Nie odpycham jej w żaden sposób.

- Powiedziałeś że ma zadzwonić jak będzie miała dwadzieścia jeden lat.

- Powiedziała że chce coś przeżyć, nie będę jej ograniczał.

- Lewis ona naprawdę się do ciebie przywiązała...

- A ja nie?

Zobaczyłam że Cole wszedł do domu, przez co się uśmiechnęłam.

- Nie możecie porozmawiać? I nie możesz wziąć ją na tą jedną randkę skoro się tak uparła?

Cole mnie pocałował i położył obok czekoladę, przez co szeroko się uśmiechnęłam. Jejku kochany.

- Tu już nie chodzi o randkę, tylko o to że jest młoda. Ograniczałem ją. Spójrz ile poznała osób jak nie siedziała u mnie.

- Jakoś nie jest z tego powodu szczęśliwa.

Wziął ode mnie Tony'ego, więc usiadłam wygodniej i odchyliłam głowę do tyłu.

I Will Never Forget Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz