Po kilku miesiącach westchnęłam, poprawiając sukienkę.
- Gdzieś wychodzisz?
Ojciec na mnie spojrzał.
- Ktoś do nas przychodzi.
Odwróciłam wzrok, akurat jak usłyszałam dzwonek do drzwi. O takk. Idealnie. Damian się uśmiechnął i spojrzał za mnie, od razu wzdychając.
- Hej.
- Kto to jest?
Ojciec znowu się odezwał.
- Em... To... Mój chłopak. Damian.
- Kto proszę?
Zacisnął pieści, przez co Damian mnie złapał z tyłu za rękę.
- Dzień dobry, Damian Williams.
- Sarah, możemy porozmawiać?
- On wie, tato. Koniec z tym... Więcej mnie nie dotkniesz.
Przytrzymałam się Damiana, czując że robi mi się słabo. Dam radę...
- Słucham?
- Wie że mnie bijesz, gwałcisz...
- Gwałcę? Sama się o to prosisz!
- Nie. Nie możesz mnie już dotykać. Damian ma dowody na to co mi robisz, nagrałam kilka sytuacji. Jeśli cokolwiek jeszcze raz zrobisz, pójdzie z tym na policję. Wiedzą o tym jeszcze dwie osoby.
- Pożałujesz.
- To są już groźby. Nagrałam naszą rozmowę.
Wyjęłam telefon z kieszeni i wysłałam nagranie do Cole'a, Leny i Damiana.
- Jeśli mi lub Damianowi coś się stanie, mają to dwie inne osoby których nie znasz. Pójdziesz siedzieć.
- Jesteś jeban...
- Słowa, proszę pana.
Damian się uśmiechnął i mnie objął, idąc do pokoju. O mój boże moje serce... Usiadłam na łóżku i westchnęłam, cała się trzęsąc.
- Dobrze zrobiłaś...
- Boję się. Co jeśli coś ci zrobi? Jest do tego zdolny...
- Nie, nie martw się o to. Nawet jeśli coś by mi się stało... Pamiętaj że cię kocham i że masz być szczęśliwa.
- Też cię kocham.
Położyłam głowę na jego ramieniu, a on mnie pocałował w czoło.
- Już jesteś spokojna?
- Nie... Ani trochę nie jestem spokojna. To był błąd. Przecież on naprawdę ci może coś zrobić. To będzie moja wina...
- Okej, nie. Sarah...
- Jeśli coś ci się stanie... Obiecaj że będziesz walczył, że mnie nie zostawisz... Damian nie dam rady jeśli...
Spłynęła mi łza, a on westchnął i posadził mnie sobie na kolanach.
- Nie umrę. Nie będzie miał odwagi mi czegokolwiek zrobić, hm?
- Damian proszę cię...
- Sarah, błagam. Nie mówmy o śmierci.
- Boję się.
- Czego?
Owinął ręce wokół mnie i położył głowę na moim ramieniu.
- Straty ciebie. Nie mogę... Nie chcę.
- Obiecuję że będę walczył. Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.