95. "Wpuścili cię?"

2.8K 264 66
                                    

Pov. Cole.

Wszedł tu ojciec Sarah'y i się do mnie uśmiechnął. Ma dobry humor.

- I jak? Coś wiadomo? Sędzia coś mówiła?

- Sędzia nie, ale Sarah tak.

- Hm? Co?

Wyjął coś z teczki i położył na stoliku. To zdjęcie z USG...

- To...

- Tak, to wasze dziecko. Wiesz który miesiąc?

Zmarszczyłem brwi, patrząc na to.

- To na pewno nie jest pierwszy miesiąc. Dziecko jest za duże jak na pierwszy...

- Drugi miesiąc. Dziewiąty tydzień.

- Drugi i pół bardziej. O kurwa...

- Nie miała żadnych objawów?

- Nie. Kompletnie żadnych, dopiero ostatnio się zaczęły. Jak się trzyma? Rozmawiałeś z nią?

- Dała mi tylko to i się zamknęła w pokoju. Lewis mi tylko powiedział że ginekolog jej mówił, że musi więcej jeść, podobno ostatnio je bardzo mało. Poza tym wszystko w porządku.

- To dobrze... Widziałeś jej ręce?

- Dalej nie pokazała. Chodzi w bluzach.

Kiwnąłem głową, patrząc na zdjęcie. Tak cholernie chcę przy niej być... Ale nie pozwalają na telefony, odwiedziny, ani nic. Jedynie jej ojciec mi przekazuje informacje i to tyle.

- To nie twoja wina... To co się z nią dzieje. Nie obwiniaj się o to.

- Nie ma mnie przy niej.

- Nic na to nie poradzisz. Cole, siedzisz tu dla niej.

- Nie chcę wrócić i zobaczyć że ma całe pocięte ręce... A domyślam się że tak będzie.

- Postaram się żeby Ci pozwolili na telefon.

Kiwnąłem głową, a on się uśmiechnął.  Nie jest tu najgorzej... Nie chodzi mi ze mógłbym tu zostać na zawsze, tylko po prostu ludzie mają do mnie szacunek. Pomogłem niektórym i przez to nawet jeśli ktoś coś na mnie gada, albo mi grozi, to jest pewne że zaraz dostanie od kogoś innego. Najlepszy jest Duży Mike. Ma żonę i dzieci, jest łysy, cały w tatuażach i ogólnie wielki. Śmiesznie się ogląda jak je swoje budynie. Ma na ich punkcie obsesję.

- Wiesz coś o rozprawie?

Spojrzałem na niego.

- Na razie nie. Podejrzewam że ją przesuną.

- Co? Na kiedy?

- Pewnie na za miesiąc. Staram się żeby tego nie zrobili, ale to nie jest proste. Jest dużo spraw. Udało się ciebie wcisnąć, ale chyba będą chcieli z tego zrezygnować.

- Ja pierdole.

W dniu rozprawy rano, wszedł do mnie strażnik i otworzył celę. O co chodzi? Rozprawa jest o piętnastej.

- Coś się stało?

- Możesz wykonać telefon.

- Zajebiście.

Poszedłem za nim i wykręciłem numer do Sarah'y. Proszę cię odbierz... Nie ma szans, nie odbierze. Kurrwaa. Przy ostatnim sygnale odebrała, przez co odetchnąłem.

- Halo?

Ma cholernie zmęczony głos...

- Sarah, wszystko okej?

I Will Never Forget Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz