Pov. Cole.
Lewis do mnie podszedł, rozglądając się.
- Widziałeś Sarah'ę?
- Chyba poszła na górę. Trochę wypiła. Co to za typ co się kręci wokół niej?
- Brat Leny. Cholernie wkurwiający.
Kiwnąłem głową, kiedy zobaczyłem jak schodzi ze schodów chwiejnym krokiem i przeciera twarz.
- Zeszła.
Pokazałem na nią głową, a Lewis założył ręce na piersi.
- Jeśli coś by się działo to wiesz co robić.
- Doskonale.
Chciał już pójść, ale znowu na mnie spojrzał i się uśmiechnął.
- Podoba Ci się.
- Jest atrakcyjna.
Wzruszyłem ramionami, a on się zaśmiał.
- Jesteś o nią zazdrosny.
- Nie pierdol.
- Okej, okej. Już się nie wtrącam.
Zaśmiał się, kiedy podeszła do nas Amelia. To w sumie przyjaciółka z przedszkola, ale później kontakt się trochę urwał.
- Już oceniacie laski?
- Dziewczyno, kuurwa. Patrzymy tylko na ciebie.
Zaśmiałem się, tak samo i ona.
- Jesteś niemożliwy. Lewis, słyszałam że jest tu twoja siostra.
- Mhm...
- Wiecie że wyglądacie jak ochrona? Tylko stoicie i wszystko obserwujecie.
- Dobrze wiesz dlaczego.
Lewis powiedział.
- Doskonale. Każdy już chce ją poznać, ale nie wiedzą która to jest.
- I lepiej żeby nie wiedzieli.
Lewis się uśmiechnął.
- To pewnie ta brunetka która nie wie co ze sobą zrobić. Mam rację?
- Mel, kochanie. Nie wtrącaj się.
- Właśnie! Pamiętacie że niedługo jest nasz wyjazd jak co roku?
- Pamiętamy.
Lewis się zaśmiał. Kompletnie zapomniałem. Kurwa. Maya nienawidzi jak wyjeżdżam.
- Nie wiem czy będę mógł.
Wziąłem garść żelków z miski, a ona zmarszczyła brwi.
- Co roku jeździmy.
- Sprawy rodzinne. Będę pisał.
- Twoja siostra jedzie? Ostatnio chyba bardziej ją wprowadziłeś w swój świat.
Spojrzała na Lewisa.
- Poznała tylko Cole'a. Lena ją namówiła żeby tu przyjść. Nie pojedzie na ten wyjazd.
- Dlaczego?
- Bo nie pozwolę żeby jakiś typ ją przeleciał w lesie. Wszyscy dobrze wiemy co się dzieje na tym wyjeździe.
- Och, jest dziewicą...
- Nie twoja sprawa.
Zaczął mi dzwonić telefon, więc poszedłem szybko do ogródka, widząc że to Maya.