Pov. Cole.
Co to są za tabletki? Muszę sprawdzić w papierach jakie przyjmuje leki. To nie ta sama Sarah. Ona jest... Sexsowna, bardzo sexsowna, ale też inna. Bardziej nadpobudliwa i szczera niż była. Tyle ile razy przez dwa dni powiedziała że jestem dupkiem, to przez ponad rok mi tyle nie powiedziała. Zajrzałem do papierów o pracownikach i zmarszczyłem brwi, widząc tu leki na uspokojenie. Co? Zadzwoniłem do Lewisa i usiadłem w fotelu.
- Kto się do mnie odezwał? Wow, Cole Lopez.
- Dlaczego Sarah bierze tabletki na uspokojenie?
- Czyli już wiesz. Totalnie jej odjebało po przeprowadzce. Upadła dosłownie na samo dno. Przez chwilę wpadła w bulimię, później stany lękowe, depresja i tak dalej. Jest lepiej, ale dalej musi brać te tabletki żeby nie popaść w paranoje.
- Dlaczego akurat tu upadła?
- Stary, jej chłopak umarł, wydała ojca policji, a ty jej odwaliłeś taki numer na lotnisku. Przez siedem godzin siedziała obok twojej dziwki, która pierdoliła jak dobrze jej było z tobą. Przez to pękła, bo ci ufała, a ty ją zraniłeś.
- Zapomniałem o tym, fakt.
Westchnąłem, patrząc w ścianę. To dlatego mnie tak nienawidzi.
- Po prostu daj jej spokój, jej emocje dalej są niestabilne. Jakby miała bez przerwy okres, albo była w ciąży. Przejebane.
- Ta, ty dużo wiesz o ciężarnych laskach.
- Kurwa człowieku przez ciąże się rozstaliśmy.
- Nie dlatego że cię zdradziła?
Zmarszczyłem brwi, a on się zaśmiał.
- Zdradziła mnie bo miała taki humorek. Była wtedy w ciąży. Nieważne, jest matką mojego dziecka i ją szanuję. Po prostu daj spokój mojej siostrzyczce, jesteś dorosły.
Ktoś zapukał i weszła tu Sarah, przez co westchnąłem. Czy ona potrafi zapukać i poczekać aż powiem żeby weszła?
- Muszę kończyć.
- Och, nie. Mam tylko dla ciebie masę dokumentów do sprawdzenia.
Uśmiechnęła się, kładąc je na biurku.
- Mmm, dobra. Rozumiem że to Sarah.
Rozłączył się, więc odłożyłem telefon i na nią spojrzałem. Nic się nie zmieniła.
- Panno Gomez, mam pokazać jak się do kogoś wchodzi?
- Oczywiście, panie Lopez. Przepraszam, nie uczyli mnie tego w Yeil. Może Pana uczyli na jakiś studiach wieczorowych, czy coś?
Ale charakterek dalej ma. Kurwa no jak się nie uśmiechnąć?
- Puka się i czeka aż druga osoba odpowie.
- To tak jak w seksie? Puka się i później czeka aż druga osoba poczeka na odpowiedni moment, żeby wszystko spierdolić?
Odchyliłem głowę do tyłu, patrząc na nią.
- Możemy sobie nic nie wypominać? To było dziesięć lat temu.
- Oczywiście, szefie. Biorę wolne na żądanie.
- Znowu?
Uniosłem brwi, a ona zdjęła marynarkę i się uśmiechnęła.
- Mam rocznicę śmierci osoby, której naprawdę na mnie zależało. Nie będę dzisiaj pracować.
- Przypomnę ci że praca twojej koleżanki jest na twoich ramionach. Jeśli zawalisz...
Wyszła stąd, trzaskając drzwiami. Jest na mnie cholernie wkurwiona od początku. Trochę mnie to w sumie bawi i mam z tego satysfakcję. Zależało jej.
Ktoś zapukał, przez co westchnąłem. Czy tu nikt nie potrafi sobie poradzić?