Weszłam powoli do domu, mając nadzieję że mój brat Lewis już jest, za to taty nie ma. Lewis jest ode mnie starszy o trzy lata i naprawdę często go nie ma w domu, przez co muszę siedzieć z tatą. Mama jest, ale ma pracę gdzie ma sporo wyjazdów służbowych. Źle się z tym czuje że musi nas zostawiać, ale nie ma innego wyboru. Żyjemy z jej pensji. Tata też pracuje, ale on nam nic nie daje, bo mówi że potrzebuje na swoje wydatki.
- Sarah?
Lewis tu wszedł, przez co odetchnęłam z ulgą i się uśmiechnęłam.
- Hej...
- Słuchaj ja wychodzę, umówiłem się z chłopakami. W piekarniku masz obiad, a w lodówce deser jak będziesz chciała.
- Nie musiałeś...
- Miałem czas.
Zaśmiał się i pocałował mnie w czoło.
- Lewi, a oni nie mogą tu przyjść?
- A co?
- Nic, tak pytam. Nie chcę siedzieć sama.
- Jest ojciec, możecie pogadać czy coś. Wiesz że nie chcę ich tu przyprowadzać.
Świetnie. Zostawia mnie z ojcem. Jeszcze lepiej.
- Rzadko spędzamy razem czas.
- Będę za dwie godziny, okej? Mogę do ciebie przyjść.
- Tata nigdzie nie wychodzi?
- Za godzinę.
Uśmiechnął się, szybko mnie przytulając i od razu wyszedł. Co robić? Ściska mnie z głodu, ale... Nie chcę zostać z nim sama. Decyduj co robić. Szybko. Skoro on za godzinę wychodzi... Nie będzie miał czasu. Poszłam powoli do kuchni, a tu go zobaczyłam.
- Hej Sarah.
- Hej.
Uśmiechnęłam się, a on uniósł brwi.
- Tato. Hej tato.
Ma jakąś cholerną obsesję na tym punkcie. Uwielbia mieć nad kimś władzę, a dobrze wie że nade mną ma. Wiem że jeśli bym mu się postawiła, by mnie potrafił nawet pobić tak, że bym trafiła do szpitala w ciężkim stanie, ale by mnie nie zabił.
- Jesteś głodna?
- Trochę.
- Lewis chyba coś ci zostawił. Pomalowałaś usta?
Spojrzał na moje usta. Nie. No błagam nie.
- Błyszczykiem.
Odwróciłam głowę, a on do mnie podszedł i mocno złapał moją twarz.
- Mówiłem coś?
- Ja... To tylko błyszczyk.
- Zero makijażu. Ma się to nie powtórzyć.
Kiwnęłam głową i chciałam stąd wyjść, czując napływające łzy. Nienawidzi też słabości.
- Ładnie wyglądasz w tej bluzce.
- Em... Dziękuję.
- Ale ma za duży dekolt. Kto ci ją kupił?
- Mama...
- Zdejmij ją.
Zaczyna się. No nie... Lewis może czegoś zapomniałeś? Może odwołali wasze spotkanie? Proszę?
- Tato...
- Powiedziałem coś, kochanie. Zdejmij ją.
Zrobiłam to, a on kiwnął głową i spojrzał na moje spodnie.