93 | Wigilia

590 53 166
                                    

Włączcie sobie muzę

Wendy P.O.V.

W wigilijny poranek obudziłam się stosunkowo wcześnie.

Wczoraj wróciliśmy z miasta bardzo późno i dopiero wtedy przypomniało mi się, że zupełnie zapomniałam napisać list.

Zagryzłam wargę i natychmiast wyskoczyłam z łóżka. Pochwyciłam prezenty, które wczoraj kupiłam i rzuciłam się do drzwi. Biegnąc po schodach do salonu, szczerzyłam się jak głupia i co chwilę potykałam, przez co narobiłam niemało szumu.

Momentalnie podbiegłam do choinki i powkładałam pod nią całe dwanaście prezentów. Poza nimi leżało tam jeszcze sporo innych pakunków.

Zrobiłam sobie herbatkę i usiadłam przed telewizorem włączając świąteczny film.

Szczerze mówiąc, to dla wszystkich klasykiem był „Kevin sam w domu". Dla mnie ten film był magiczny i cudowny, ale w mojej rodzinie klasykiem był „Ekspres Polarny" i nie mogłam się doczekać, aż nadejdzie ta upragniona godzina dwudziesta i wcisnę play na pilocie.

Nie mogłam się także doczekać, aż dam chłopcom prezenty.

Miałam znajomego, którego brat prowadzi bardzo słynny i strasznie drogi klub imprezowy w Londynie. Jest przecudowny. Na ścianach mają zamontowane lampy UV, a przy wejściu stoi pełno stoisk z ludźmi, którzy malują ciała gości, a dzięki temu specyficznemu świetle, widać przeróżne wzory. Poza tym grają świetną muzykę, lasery przecinające tłum, ogromnego głośniki, przeszklony sufit, kolosalną sale zabaw z antresolą i dwoma barami.

To był najlepszy klub i każdy marzył o dostaniu się do niego. Byłam tam raz i podobno nie ma osoby, która po odwiedzeniu go, nie była zachwycona i nie wracała.

Ja dostałam bilety prawie za darmo i przemyślałam kwestie sylwestra. Załatwiłam wszystkim wejściówki i leżały teraz opakowane w czerwony papier.

Kupiłam im coś, co jest o wiele cenniejsze, niż materialny przedmiot. Dla każdego podświadomie o wiele większą wartość mają doświadczenia, niż przedmioty, bo to z nich są wspomnienia.

Oprócz tego, każdy z nich dostał coś osobistego. Przykładowo Ceddar kupiłam czerwoną maskarę, Matt otrzyma poradnik „jak być asertywnym", Brendan dostanie rękawice bokserskie, bo widziałam, że te jego niemal się rozpadały. Ashlynn kupiłam superanckie szerokie naszyjniki na syreni ogon. W sklepie to było takie żartobliwe, że wiadomo, w cudzysłów „syreni ogon", ale nie wiedzieli, że ona posiadała oryginalny.

Poza tym pełno różnych prezentów, które w jakiś sposób nawiązywały do jakiś zdarzeń i właśnie to było takie super.

Chłopcy nie wiedzieli, że na wigilię powinni kupić prezent, ale nie oczekiwałam od nich niczego. Zależało mi tylko, żeby moje podarunki ich ucieszyły i zadowoliły.

Wychodziłam z założenia, że te prezenty, które dostaję w domu od nikogo, tak naprawdę pochodzą od dzieciątka*. A każdy inny podarek sponsorowała rodzina i znajomi.

Rodzice jeszcze pewnie smacznie spali, a ja jako jedyna wstałam.

Postanowiłam powiadomić chłopaków, że mogą się już ogarniać.

Weszłam w kontakty w telefonie i zjechałam w dół.

Wybrałam numer Felixa i nie myśląc, kliknęłam w zieloną słuchawkę, a niemal natychmiast usłyszałam sygnał.

I wtedy sobie zdałam sprawę, że dzwoniłam do chłopa, który mi się podobał.

Ojej.

Take me to the Neverland Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz