60

872 62 124
                                    

— Kto jest chętny? — Peter uniósł wysoko rękę zgłaszając się do podróży.

Zawsze chciałam zobaczyć czasy osiemnastego wieku, a najwyraźniej właśnie miałam na to szansę. Co prawda zielonego pojęcia nie mam jak chłopak planuje tego dokonać, ale jeśli to nie ściema, to spotkam się z gorsetami, sukniami do ziemi, falbanami i bankietami w stylu oświecenia*.

Uniosłam więc rękę wysoko zgłaszając się jako druga. Peter zawiesił na mnie zdziwione spojrzenie, ale gdy mnie zmierzył, uśmiech zszedł mu z ust tak nagle, jak się pojawił.  

— No przecież wszyscy pójdziemy, ale mógłbyś nam o tym wcześniej powiedzieć — mruknął Ethan — Jaki masz plan?

Zielonooki uśmiechnął się z powrotem i dumnym krokiem skierował w stronę brzegu wysepki.

Westchnęłam i ruszyłam za nim trzem z resztą Zaginionych Chłopców. Usłyszałam tylko zmęczony jęk Felixa za sobą, a juz po chwili pojawił się obok mnie.

— Teleportacja! — krzyknął Peter zatrzymujących się nagle.

Zmarszczyłam brwi. Nie dość, że zupełnie nie miałam pojęcia co on robi, co planuje i co uroki sobie w tej chorej głowie, to jeszcze opowiadał jak opętany. W oczach miał obłęd, który nieco mnie przerażał.

Reszta jednak wyglądała, jakby dokładnie wiedziała o czym mówi Król Nibyladnii. Ja za to zupełnie nie miałam pojęcia.

— Musimy znaleźć coś, co może nas przenieść — mruknął Matt rozglądając się po wyspie.

Również zmierzyłam wyspę spojrzeniem, ale nie miałam zielonego pojęcia czego chociażby szukam, więc jak się można domyślać, nie znalazłam nic sensownego.

— Co to? — zapytał Colton trącając drewniany okrąg na ziemi.

Wygląda, jak studnia.

Co ty nie powiesz, Wendy

Na środku trawnika znajdowała się ciemna pokrywa z rozwalającego się ze starości drewna.

— Studnia? — bardziej zapytał, niż odpowiedział Brendan.

WIEDZIAŁAM.

Peter nie odrywając wzroku od znaleziska podszedł so niego równym siebie krokiem i kucnął.

Nie dotknął pokrywy, a jedynie obejrzał. Właściwie, to nie ma w tym nic dziwnego, bo pod nią mógł na przykład czychać rekin? Albo jakiś betser, letser czy inne dziwaczne stworzenie o jeszcze bardziej szalonej nazwie.

— Może lepiej tego nie otwieraj? Jest wiele opcji teleportacji — zasugerował Matt i zacisnął wargi. 

Peter powoli przeniósł na niego spojrzenie i przez chwilę jakby na poważnie rozważał jego sugestię.

Nagle bez żadnego ostrzeżenia, czy zapowiedzi złapał za pokrywę i dosłownie ją wyrwał. Poleciała kilka metrów za niego, a jego głowa niemal od razu pochyliła się z ciekawością nad wodę.

Jeśli wyobrazić sobie najbardziej impulsywną i nieobliczalną osobę na tej planecie...

...to Peter nawet się z nią nie równa.

Nie da się przewidzieć ŻADNEGO ruchu tego niezrównoważonego frajera. 

Naszym oczom ukazała się woda tak czarna, że nie było najmniejszych szans zobaczyć co jest pod nią. Chociażby blisko powierzchni. Przeszły mnie ciarki od samego patrzenia na nią. Nigdy woda nie wzbudziła we mnie takiego niepokoju.

Take me to the Neverland Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz