36

878 66 37
                                    

— Nie wiedziałam, że jest twoja — wzruszyłam ramionami patrząc na nią — Poza tym zimno mi — chciałam go wyminąć i ubrać się, ale zagrodził mi drogę. Zamknęłam oczy i wbiłam w niego wzrok zaciskając szczękę. Dzisiejszy dzień naprawdę mnie zdenerwował, a chłopak tylko mnie dobijał.

— Mnie też jest zimno — syknął nachylając się do mnie — Dawaj — warknął.

— Jesteś tępy.

— Nie, to ty jesteś jakaś krzywa.

Przełknęłam ślinę i czując narastającą złość, zwinęłam bluzę i wcisnęłam mu ją w brzuch tak mocno, że odsunął się pod naciskiem. Zamrugałam pare razy i syknęłam;
— Nienawidzę cię. Porwałeś mnie i tu przetrzymujesz. Traktujesz najgorzej i nie potrafisz zapamiętać mojego imienia. Nie odzywajmy się do siebie, bo nie mam juz siły się z tobą kłócić. Nie mów do mnie, nie zaczepiaj, a nawet nie patrz — syknęłam z bijącym sercem — A tą bluzę sobie wsadź w dupę — po raz pierwszy użyłam tego słowa na wyspie, ale pasowało do sytuacji.

Patrzyłam chwilę w jego obojętne zielone oczy, aż się nie zaśmiał i odpysknął.

— Uwierz mi, że na ciebie nie patrzę. Dzięki za bluzę — zaśmiał się i przysuwając się do mnie na pare centymetrów szepnął — Jak sobie księżniczka życzy — odwrócił się na pięcie i odszedł ode mnie wciągając na siebie wspomnień ubranie. Chwilę patrzyłam na oddalającego się chłopaka.

Dlaczego taki gnój musiał być tak niewiarygodnie przystojny?!

Ja wzięłam inną, o szarym kolorze i ubrałam ją. Usiadłam obok Maxa. Szczerze, bardziej uśmiechało mi się siedzenie samej. Chłopak strasznie mnie wkurzył, a Ceddar to była ostatnia osoba, na jaką chciałam w tamtym momencie patrzeć.

Chłopcy poklepali ją po twarzy, a w końcu za którymś krzyknięciem jej imienia, otwarła oczy. Rozejrzała się po nas nieprzytomnie i nagle jakby odzyskała świadomość.

— Zostawcie mnie! — krzyknęła szukając noża przy swoim pasie, ale go nie znalazła, bo sama widziałam jak chwilę przed tym, Peter wyrzucił go do wody.

— Uspokój się. Wszystko jest dobrze — Alex pogłaskał ja po głowie, a ona zmierzyła go przerażonym spojrzeniem — Ceddar, to ja Alex. Twój brat.

— Mam na imię Noora i nie mam brata! — krzyknęła mu w twarz. Zacisnęłam wargi. Mimo mojego lekkiego obrażenia na blondyna, wiedziałam jak go to zabolało.

Brendan pogłaskał ją po ramieniu i chciał coś powiedzieć, ale mu przerwała.

— Nie dotykaj mnie gnoju! Nie znam Cię! — na jej słowa mimowolnie się zaśmiałam i odeszłam od nich, bo znudziło mi się siedzenie tam. Wyjrzałam na ocean i nabrałam słonego orzeźwiającego powietrza.

Gdzieś tam jest moje normalne codzienne życie. Z jednej strony tęskniłam za nim, z drugiej zaś nie. Nie spieszyło mi się do szkoły, dram, kartkówek. Za to tęskniłam za Adamem i za rodzicami.

Uśmiechnęłam się smutno, a z zamysłu wyrwał mnie zachrypnięty głos Petera. Mimo, że go nie lubiłam, to kojarzył mi się z magią, która kochałam. Dlatego czułam się tak rozdarta w naszej relacji.

— Słuchajcie. Tak, czy inaczej musimy płynąć. Zawiadomię Dzwoneczka, bo myślę że już przemyślała wszystko. Miała ponad sto lat, bez przesady — zmarszczyłam brwi. Sto lat? To napewno był sarkazm — Przyleci tu i pomoże nam we wszystkim, bo muszę wam wytłumaczyć plan i kolejny cel.

Take me to the Neverland Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz