18

1.3K 88 94
                                    

Nie wlekliśmy się, ale płynęliśmy na tyle szybko, że czułam delikatny wiatr we włosach.

— Jestem zmęczona — położyłam się na nodze Alexa i walczyłam ze sobą aby nie zamknąć oczu.

— Ja też — chłopak zaczął mnie głaskać po ramieniu. — Jak dopłyniemy, to tam się zdrzemniemy.

No właśnie. Gdzie my tak właściwie płyniemy? I po co? Wiem, że na walkę stuleci z Cieniem, ale gdzie ma się odbyć? Jak mamy walczyć? Każdy nasz cel podróży to
jakis podpunkt, który po mału prowadzi do końca i mojego powrotu do domu. O ile dożyję. W zasadzie jakby tak nie myśleć, to jestem zakładniczką.

Od paru lat myślałam, że na swiecie wszystko jest zwykłe i nudne. Dorośli ludzie, którymi nigdy nie chciałam się stać. Monotonne prace, monotonne programy telewizyjne, monotonne wydarzenia. Codziennie to samo. Prawda, w szkole i na imprezach bawiłam się świetnie i pozwalały mi one oderwać sie od rzeczywistości. Mimo wszystko cały czas miałam w sobie takie poczucie, że jest coś jeszcze. Że jest taka malutka część świata, o której nikt nie wie i która jest magiczna. Kraina, do której wchodzi się poprzez sen, magiczny portal, stan umysłu. Czułam, że oprócz tej monotonii każdego dnia, mam też coś, co nie do końca wiedziałam czym jest. Takie poczucie magii i części świata, która jest swoją własna rzeczywistością. Takie wtajemniczenie, w coś, do czego normalni ludzie nie mają wstępu. Dziwne to i nie umiem tego wytłumaczyć. Potrafiłam to przelać jedynie na moje opowiadanie i niektóre rysunki. Ciężko mi to obrać w słowa.

Całe życie dążę do czegoś, ale sama nie wiem czym jest. Chcę być szczęśliwa i wolna, a przede wszystkim nigdy nie dorosnąć. Na ten moment nie wiem czy chcę zostać w Nibylandii, czy wolę wrócić do domu i mojego codziennego życia. Sprawdzianów, sportów, zajęć dodatkowych, imprez i moich „starych" przyjaciół. Do sprzeczek Malory z Adamem, częstych kłótni z tatą, grania online w gry z Zackiem, chodzenia spać po trzeciej i codziennego wstawania o szóstej do szkoły.

Z tego punktu widzenia i położenia, mam niesamowicie dziwne uczucie. Czuję się, jakbym była blisko tego, gdzie byłam, ale tak...sama nie wiem. Myślę, że mogę to porównać do wody, czyli czegoś co w pełni rozumiem i kocham. To jest jak tafla wody. Ma dwie strony. Ja zawsze patrzą na nią z góry, od strony powietrza, świata i ludzi. Teraz po raz pierwszy czuję się, jakbym była pod spodem. Niesamowity inny świat. Wszystko inne, niecodziennie i magiczne. To jest cudowne, ale pytanie czy ja tego chcę? Czy nie wolę mojego dotychczasowego życia...czy....

— Wendy uważaj! — usłyszałam krzyk, a potem cudem moja noga uniknęła bliskiego zetknięcia się ze skałą, która z nikąd wyrosła na drodze.

— Wyrwałoby by ci nogę — warknął Peter —Przepraszam cię klementynko. Chyba przy niej musisz być bardziej ostrożna, bo to niedorozwinięte stworzenie nie potrafi o siebie zadbać — Peter zaczął obgadywać mnie z wodnym stworzeniem klepiąc je po szyi.

— Oni są razem czy co? — zapytałam sarkastycznie Alexa, a on się zaśmiał.

— Gdzie my właściwie płyniemy? — zapytałam łagodnym głosem, nie chcąc wszczynać kolejnych kłótni.

Chłopak udał, że mnie nie slyszy i zaczął rozglądać się arogancko bo krajobrazie. Swoją drogą zaczynało się już rozjaśniać. Czyli przede mną pierwsza nieprzespana nocka. Przewróciłam oczami widząc, że chłopak wszczyna kolejny konflikt.

— Peter? Pytam gdzie my właściwie płyniemy? — Zaginiony Chłopiec, chcąc wciąż udawać, że mnie nie słyszy, zaczął gwizdać i podśpiewywać sobie pod nosem. Razem z moim kolejnym naciskaniem, on podgłaśniał swój ton.

Alex prychnął za mną, a reszta zaczęła cicho się podśmiewywać.

— No jezu Peter!

— No jezu Sandy!

Take me to the Neverland Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz