Znowu włączamy muzę na mój znak 🦵🏻 i nie stresujcie się, że nie zdążycie z czytaniem przed zakończeniem piosenki. Wybrałam P wersję trwającą godzinę. Na pewno się wyrobicie nawet przeżywając także słowo.
Ariel P.O.V.
Płynęliśmy wgłąb jaskini, na której końcu wydawało się, jakby tliło się malutkie światełko. Ściany łączyły się nad naszymi głowami tworząc fioletowawy tunel. Porastały ich przeróżne wodorosty, dziwne rośliny i podwodne robaki.
Przełknęłam ślinę trzymając się z tyłu kolejki. Nie miałam ochoty oglądać Ursuli. To właśnie ona wpakowała mnie w tak ogromne kłopoty i to przez nią miałam tyle problemów. Wywróciłam oczami na samą tą myśl.
Wzrokiem spoczęłam na tym nowo poznanym Zacku. Był naprawdę bardzo atrakcyjny. Z nich wszystkich tylko on zainteresował mnie swoim charakterem. Chciałam lepiej go poznać. Jednak jak już sam powiedział, nie zostanie tu na stałe, nie było więc sensu się do siebie zbliżać.
— Mamy się bać? — odwrócił się do mnie nagle wyrywając z zamysłeń. Spojrzałam mu w niebieskie oczy i uniosłam brwi nie będąc jesczcze w temacie. Nastała cisza, wiec przełknęłam ślinę i wczułam się w tajemnice.
— Nawet nie wiesz jak. Pchacie się w paszcze potwora — warknęłam podpływając do nich. Postanowiłam trzymać się obok Zacka do momentu wpłynięcia do przeklętej groty wiedźmy.
Wcześniej nie spotkałam jeszcze innych ludzi, niż Eric. Teraz jednak napatoczyła się jakaś flądra, której wydaje się, że może przywłaszczyć sobie moje osiągnięcia. Miałam ochotę ją rozszarpać.
W moim królestwie rządzi mój ojciec - Tryton i w trosce od dalsze losy państwa, próbuje mi bez przerwy znaleźć jakiegoś chłopaka, godnego zasiadania na tronie. Nigdy jeszcze nie poznałam takiego intrygującego jak ten obok mnie.
— Chyba dopływamy. — odezwał się jakiś z przodu. Nie znałam ich imion, bo nieszczególnie mnie interesowały. No może oprócz Zacka.
Faktycznie na końcu tunelu pojawił się otwór. Powoli odwróciłam się do wyjścia i zaczęłam się tam kierować.
— Chodź — złapał mój ogon kolega Zacka. Jęknęłam z niechęcią i schowałam się za ich plecami. Bałam się tam iść. Mój czas na poderwanie Erica dobiegał końca, a negatywne zakończenie misji poskutkuje moją zamianą w pianę morską. A ona mogła się o to przyczepić, zacząć wypytywać, czy w ogóle coś mi zrobić. Nie zabrała mi głosu. To była tylko idiotyczna regułka w bajce. To znaczy oficjalnie zabrała, ale mogłam mówić. Właściwie świat bajek jest trochę jak plan filmowy, na którym musimy odegrać role. Ciężko to wyjaśnić.
— Kto mnie odwiedził? — gdy usłyszałam ten jej niski, a zarazem bardzo wysoki głos z końca tunelu, zagryzłam paznokieć nerwowo. — Czego chcecie?
Wpłynęliśmy do wielkiej i tak dobrze znanej mi groty wiedźmy. Na ściankach siedziały smutne i odkręcane roślinki. Pośrodku zaś stał wielki kocioł, w którym bulgotał jakiś magiczny fioletowawy wywar. Pod ściana stała toaletka z bardzo starymi kosmetykami. Dalej rosły wodorosty, w tle zauważyłam wiekową szafę, a reszta to były przyozdobione roślinami miejsca.
— Pomocy. Mogłabyś nas odesłać do Nibylandii? — odezwał się ten białowłosy zdrajca, a przynajmniej tak nazwali go chłopcy.
— Zaraz się wami zajmę. Arielko, wróciłaś — zaśmiała się szyderczo kobieta, a nagle jakaś oślizgła Maćka owinęła się na mojej stopie i zacisnęła się z łoskotem pogruchotanej kości.
— Puszczaj — syknęłam na wydechu, bo kolejna z jej odnóg, zaczęła gnieść mój tułów.
— Eric się nie zdecydował na taką piękną twarzyczkę? — Ursula trzymając mnie, przyciągnęła do siebie i dotknęła mojej twarzy przez do wydelam wargi i wywróciłam oczami.
CZYTASZ
Take me to the Neverland
Fantasy„Bo...wszystkie dzieci dorastają. Tylko...jedno nie." „Skakaliśmy i śmialiśmy się. Bose stopy odbijały się od kamiennej drogi, tworząc wakacyjną muzykę dla uszu. Odgłosy szczęścia łączyły się w całościowy rytm, który niósł się nocną ulicą. Wydawał...