Wendy P.O.V.
Dochodziła trzecia w nocy, a ja leżałam przed telewizorem z chipsami i oglądałam serial.
Po mojej prawej siedział Zack, a po lewej Adam.— Chcecie jeszcze herbaty? — spytałam zachrypniętym głosem i podniosłam się ze zgniecionego przeze mnie Zacka.
— Nie — odpowiedzieli zgodnie.
Ja jednak chciałam sobie zrobić napar, więc wstawiłam wodę do niebieskiego czajnika i oparłam się o blat w kuchni. Czułam się dziwnie pusto.
Było mi bardzo, bardzo przykro, gdyż trwały moje ostatnie chwile z przyjacielem. Miałam kiedyś okazję poznać babcię Zacka i nie była to typowa starsza pani, którą przedstawiają wszystkie książki i seriale.
Gdybym miała opisać ją jednym słowem, to byłoby to „surowa". Nigdy nie ulegała sile emocji i zawsze używała tego swojego chłodnego i opanowanego tonu. Jej siwe włosy farbowane na brązowe, zwykle spinała w idealnego koka. Nie malowała się dużo, ale podkreślała oczy brązową kredką i malowała usta. Jej budowa była drobna, miała wąskie ramiona, wystaje kości policzkowe i chude ręce. Do tego była bardzo wysoka i jak byłam bardzo mała, to trochę się jej bałam. Nosiła perły i ołowiane spódnice w stonowanych kolorach.
Była chłodna, stanowcza i twardo stąpająca po ziemi. Wiedziała, czego chce i była ogromną przeciwniczką portali społecznościowych, czy internetu. Dlatego jedyny kontakt, jaki Zack z nią miał, to list raz na rok, czy dwa lata. Kiedyś do niej pojechał i byłam przekonana, że się na mnie obraził, bo nie odpisywał. Jak się jednak okazało, zabrała mu telefon.
Było mi niewyobrażalnie szkoda bruneta, który miał się wyprowadzić, stracił rodziców i całe jego życie zmierzało w stronę wywrotu do góry nogami.
Co prawda, rodziców nigdy przy nim nie było, nigdy nie pamiętali o jego urodzinach i nie mieli dla niego czasu, ale przynamniej dostawał kasę i dom. Przede wszystkim żyli i nie był sierotą.
To było straszne.
Chłopak jednak nie za bardzo użalał się nad rodzicami. Faktycznie, gdy przyszliśmy, to płakał, co się u niego nigdy nie zdarza, ale teraz siedział już spokojnie. Ja na jego miejscu leżałbym na ziemi i po godzinę zalała dom własnymi łzami.
Wszystko się waliło. Dlaczego zawsze musi tak być?
Dlaczego zawsze jak zaczyna się układać, stabilizuje się, staje się szczęśliwym, to coś się musi spieprzyć i całe życie trzeba na nowo sprzątać?!
To tak bardzo niesprawiedliwe, że go to spotkało.
Zamrugałam pare razy, żeby opanować ciężką łzę, która pchała się na mój policzek. Wzięłam do ręki kubek i wróciłam na kanapę.
Położyłam się z powrotem na Zacku, niechcący skopałam śpiącego Adama i przytuliłam się do bruneta. Czując jego ciepło, poczułam się odrobinę lepiej.
Moi rodzice napisali pare godzin temu, że zostają na noc w hotelu, bo drogi są zasypane o nie dadzą rady przejechać ze względu na nie zmienione opony.
Akurat w Anglii zawsze robiło się dramat z jednej śnieżynki.
Chłopak zaczął mnie głaskać po głowie, a ja nawet nie wiem kiedy, zasnęłam.
***
Minęły trzy dni od afery z Facebookiem i Zackiem. Do tego momentu nie miałam żadnego kontaktu z Zaginionymi Chłopcami.
CZYTASZ
Take me to the Neverland
Fantasy„Bo...wszystkie dzieci dorastają. Tylko...jedno nie." „Skakaliśmy i śmialiśmy się. Bose stopy odbijały się od kamiennej drogi, tworząc wakacyjną muzykę dla uszu. Odgłosy szczęścia łączyły się w całościowy rytm, który niósł się nocną ulicą. Wydawał...