131 | podziemne źródło

612 34 114
                                    

Uwaga drodzy czytelnicy. Parę spraw 💕

1. W multimediach dałam dźwięk, ale wiem, że niektórym z Was nie działa. Zatem podam tytuł, który w mojej opinii POWSTAŁ DLA PETERA I WENDY!

pity sex: drown me out

2. W tym rozdziale jest zawarta scena należąca do tych seksualnych. Muszę Was ostrzec, jeśli ktoś nie chce takich scen czytać (to nie jestem ja XD)

3. Jest dużo przekleństw, za co chyba przepraszam. Po prostu dosadnie wyrażają emocje.

Miłego czytania ❤️

— Cholerny idiota — warknęłam pod nosem, krzywiąc całą swoją twarz. Bylam wściekła, a furia płynęła w moich żyłach i ściskała żołądek, więc miałam ogromną nadzieję, że narzygam na Petera.

Szedł obok mnie, skuty kajdankami tak ciasno, że wypinała mu się klatka piersiowa. Mnie potraktowali niewiele lżej.

Król skazał nas na lochy, w których mamy czekać na egzekucję. Morderstwa jego poddanych przez cudzoziemców były karane najwyższą karą nawet w przypadku marginesu patologii społeczeństwa.

Wiedziałam, że nie zginiemy, ale byłam wściekła, że znalazłam się w takiej sytuacji przez niego.

Rycerz otworzył celę otoczoną przez grube metalowe kraty. Na powierzchni prężyła się dumnie rdza i bóg wie co jeszcze, bo z kamiennego sufitu kapała woda, która po niej płynęła.

— Właź — pilnujący mnie strażnik pchnął mnie tak mocno, że ledwo utrzymałam równowagę. Zacisnęłam szczękę i wymierzyłam mu kopniaka w tył prosto w kolano.

Sklął głośno.

Patrzyłam na niego zwężonymi źrenicami, a on gdy tylko skończył jęczeć i zginąć się wpół, złapał moje włosy i zacisnął na nich pięść tak ciasno, że czułam palący ból w cebulkach.

Walnął moją twarzą w kamienną ścianę i zamknął za mną drzwi.

Upadłam w rogu celi z jękiem, a przed oczami zatańczyły mi gwiazdki.

Splunęłam krwią.

Gdy zamykał drzwi, moje zielone oczy spod czarnych kosmyków były wbite z niego. Z nosa i wargi lała mi się czerwone posoka, ale ja się szczerzyłam.

Widząc przerażanie powoli wkradające się na twarz strażnikach, niemal wrzasnęłam z radości.

Minutę później w celi obok mnie, siedział już Król Nibylandii i ciężko oddychał. Nic nie mówił, ale gdyby jego wzrok mógł zabijać, obu rycerzy już dawno leżałoby martwych.

— I co teraz? — wypaliłam, gdy w końcu zostaliśmy sami. Żelazne drzwi trzasnęły z hukiem, a następnie rozeszły się dźwięki ciężkich zasuw.

Peter nie odpowiedział. Wiercił się tylko, usiłując wstać bez pomocy skutych rąk.

Ja nie miałam tyle chęci. Wczuwałam się w palący ból w nadgarstkach. Miałam wrażenie, że krwawię od zaciśnięcia kajdan. Od zaczepów zwisały długie i grube łańcuchy, przypięte w rogu celu, co konkretnie ograniczało mi możliwości.

— Nie wytrzymam tu — stwierdziłam — Nie z tobą.

— Myslisz, że ja jestem zadowolony? — kopnął ścianę, z której osypało się parę kamieni.

Warknęłam, opierając ciężką nagłe głowę o ścianę. Nie mogłam spędzić z tym psycholem ani minuty dłużej.
— Ja się chyba zastrzelę.

Take me to the Neverland Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz