5 | Zaginieni Chłopcy ✅

1.9K 104 50
                                    

— Dobra, a tu jest mój domek. — Alex pokazał dłonią na średniej wielkości drewnianą budowlę — jeszcze jakieś pytania?

— Raczej nie — przechyliłam głowę, marszcząc brwi.

— Super. Chodź, wejdziemy do mnie. Dam ci jakieś moje ubrania, żeby Peter się trochę uspokoił.

Zaśmiałam się cicho.
— A są tutaj jakieś ciuchy przeznaczone dla dziewczyn? — przeczesałam włosy — A są tu w ogóle jakieś dziewczyny? — zmrużyłam oczy pytając nieco zirytowanym tonem.

— Niestety nie. Także ubolewam — zacisnął wargi w wąską linię.

— Czyli będziemy dzielić ze sobą szafę? — spytałam powoli.

— Na to wygląda, ale nie na długo. Peter ci coś załatwi.

Z pewnością załatwi.

Już ja tego dopilnuję.

Weszłam za blondynem do domku i już z miejsca uderzyło mnie ciepło oraz przytulność pomieszczenia. Miejsca było naprawdę niewiele, ale po prawej mieściło się solidne drewniane łóżko z dwoma szafkami nocnymi po obu stronach. Pościel była brązowa w kratę, a nad nią widniało małe okienko. Jego o wiele większa wersja sięgająca sufitu, była po lewej. Przez nią do ciemnego pokoju, wpadało światło z ogniska, oświetlając wszystko w wyjątkowo magiczny, nostalgiczny i senny sposób. Poza tym dojrzałam komodę, drzwi do prawdopodobnej łazienki, stoliczek, wielką starą skrzynie i szafę wbudowaną w ścianę. Sam leśny i ciepły zapach unoszący się w powietrzu, sprawiał, że czułam się bezpiecznie i komfortowo.

Podeszliśmy do drewnianej komody, z której chłopak wyciągnął szarą koszulkę i zielone szorty sportowe.

— Przebierz się — posłał mi przyjazny uśmiech, rzucając w moją stronę męskimi ciuchami.

Pokiwałam głową i rozejrzałam się po pokoju. Nie było tu miejsca, w którym mogłabym spokojnie zmienić ubranie.

— Alex? — zapytałam powoli. Chłopak od razu zrozumiał o co chodzi i odwrócił się. Nie to miałam na myśli. Zdałam sobie jednak sprawę, że nie mam wyjścia. Albo przebieram się przy chłopaku, albo na dworze. Nie wypada wywalić kogoś z jego własnego domu.

Wybieraj Wendy.

Szybko wskoczyłam w szorty i zdjęłam koszulkę. Chłopak mnie nie widział, ale każdy mógł wejść, a blondyn w każdym momencie mógł się odwrócić.

Wciągnęłam na siebie t-shirt, pachnący praniem i obcym chłopcem. Dziękowałam sobie w myślach, że coś mnie podkusiło, żeby ubrać tej nocy stanik. Co prawda różowy i koronkowy, ale stanik.
— Dobra, już możesz — oznajmiłam.

Alex odwrócił się, a widząc jak wyglądam w jego ubraniach, parsknął śmiechem. Dosłownie nie umiał się uspokoić. Turlał się po ziemi, dusząc się ze śmiechu.

— Wyglądasz w tym jeszcze seksowniej niż ja — wydusił sarkastycznym tonem.

— Aż tak źle? — mruknęłam.

— Nieee, znaczy... — zamilkł na chwilę, co mnie utwierdziło w przekonaniu, że jest tak źle — No już lepiej w tej skąpej piżamce w kotki...

— Skąpej? — chłopak posłał mi krzywy uśmiech. Ona naprawdę nie jest skąpa — No, to co mam zrobić?

— Nic — wzruszył ramionami — Chodź do obozu. Ciekawe jak Peter to skomentuje.

— A nie chcecie się położyć? Późno już jest — zdziwiłam się, marszcząc brwi. Do mojego porwania doszło koło drugiej w nocy, a tutaj za oknem dalej było ciemno, więc nie mogło minąć za dużo czasu.

Take me to the Neverland Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz