62

741 60 89
                                    

— Ten będzie w porządku — powiedziała Ceddar wskazując na budowlę po prawej stronie uliczki.

Wszyscy mnie ignorowali.

Pokazała dosyć wysoki budynek z białymi ścianami i pozłacanymi zdobieniami. Każde z okien było w jasnej ramie, a przed wejściem znajdował się ganek z lekko obdrapanym ciemnym stoliczkiem.

— Wątpię, że mają strych — zmarszczył brwi Peter — poza tym jakoś tu za dorośle — odwrócił się na pięcie od domu jakby się obraził i ruszył w górę uliczki.

Był środek nocy XVIII wieku, a my byliśmy w dresach, lub tak, jak ja w staniku sportowym i za dużych błękitnych szortach. Na szczęście był środek nocy, więc nie musiałam znosić dziwnych spojrzeń przechodzeniów.

No, a co się dziwisz, że byłyby dziwne.

Masz rację, Wendy.

Musimy skołować jakieś ubrania w stylu ludzi z okresu oświecenia. Przystroimy się generalnie, bo będą patrzeć na nas jak na szatany. Chłopcy w dresach niemal pokazujących majty, pirackim stroju, jak Ceddar i króciutkiej sukience Dzwoneczka. No i moją odkrytą górą.

— O! Ten się wydaje super! — powiedział Alex i dumnie stanął obok wysokiego budynku w różowym kolorze. Drewniane okiennice idealnie współgrały z drewnianymi wstawkami jak doniczki, czy tego koloru ganek przed domem. Z drzewnego materiału wykonany był tez dwuspadowy dach, a na ścianach widniały szklane okna z różnymi rysunkami na nich. Budynek był dosyć wysoki, więc wydawałoby się, że ma strych.

Całe miasto było bardzo zróżnicowane. Po lewej na przemian przewijały się szerokie domczyska, a nagle malutkie chatki. Miałam jakiś projekt na historię o XVIII wieku i z tego, co pamiętam, a niewiele pamiętam, to było to bardzo popularne.

— Wchodzimy — zadecydował Peter i rozejrzał się po ulicy w poszukiwaniu innych ludzi.

Napotkał mnie, więc zaczęłam mu pokazywać jak najbardziej radykalne gesty, by wrócił do mnie i nie szedł do czyjegoś domu, ale jedynie uśmiechnął się łobuzersko i robiąc przewrotki przyczaił się przed drzwiami.

Palnęłam się w głowę i od niechcenia podeszłam do niego z chłopcami. Z dwojga złego wolę być z nimi, niż zostać tu sama. Wiadomo jakie przeznaczenie i największą ambicję miały dziewczyny w XVIII wieku. A ja zamążpójścia nie planuję.

— Padnij! — usłyszałam Brendana, a z doświadczenia wiem, że lepiej wykonywać rozkazy chłopców. W Nibyladnii jest sporo niebezpieczeństw. Posłusznie położyłam się na ziemi — Doczołgać się sierżancie — zaśmiał się brunet.

— Zabiję cię — syknęłam powstrzymując śmiech. Zaczęłam się do niego tak szybko przesuwać na brzuchu, że musiałam wyglądać komicznie,a chłopak uciekał w takim tempie, jak nigdy.

— Zamknięte — szepnął Alex, który stał już przy samych drzwiach. Dotarłam do schodków wiodących na ganek przed domem i powoli się po nich wspięłam.

— Pokaż — poprosił Peter i podszedł do drzwi. Złapał za gałkę i wykręcił ją tak, że coś mocno strzeliło, a drzwi się powoli i z wielkim skrzypnięciem uchyliły. Wszyscy skwasili miny słysząc irytujacy dźwięk, który mozliwe że obudzi domowników. Zielonooki zajrzał powoli do środka i rozejrzał się po wnętrzu — Wchodzimy.

Blondyn szybko zniknął w ciemności domu, a za nim Alex, Brendan i Colton.

— Chodź — szepnął do mnie Felix, przez co niemal dostałam zawału. Wszędzie panowała idealna cisza, a tak nagły dźwięk rozproszył mnie niesmowicie. Ręka szarowłosego chwilę błądziła po moim idzie, ale w końcu znalazła rękę i zacisnęła na niej palce ciagnąć w stronę domu.

Take me to the Neverland Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz